Gvydion

Gvydion
main char /Gvydion/ Warband crpg mod 34 l

piątek, 30 grudnia 2011

piątek świątek

wariacki dzień

w czwartek zasypiam nad ranem (k 6 tej) dziś budzi mnie telefon w sprawie mieszkania wyn.

potem w sprawie badań nad szczepieniem

i w trakcie rozmowy (16 min góra) przychodzi listonosz z Listem Adwokackim
tak więc chaos i zamęt raz jeszcze , ale ...

tak tak trzeba odkręcić sprawy wynajmu pax

potem mostowa , w Drodze na praktykę spotykam znajomego (F.O.X.) , długa praktyka i spokój na tyle na ile w tym co jest obecnie

no i akademikowe party herbaty czekolady i kawy pitej nocą , dobrze tak , oddech powraca , nawet gdy chce się spać nie chce
i biegnę kawałek trasy na nocny przystanek
dobrze jest przez to , powrót nocnym - spotykam znajomego ( Jeż )

czwartek, 29 grudnia 2011

Legenda Szalonego Konia

Lyrics:
The Legend of Crazy Horse
by J.D. Blackfoot


You took his land and you ate his corn, and on his grave your land was born.
You took his pride and you fed him dirt, you wished him winter without a shirt
and you called this red man SAVAGE!

And after you crushed him you helped him up, to let him drink from an empty cup.
You gave him that Navy without the fleet, and made him lick your hands and kiss your feet, and you named this mad dog SAVAGE!

Well I found a book the other day, so I looked up red and white to see what'd say.
One was a savage, the other unlearned, like a look in the mirror the tables were turned....for history has named you--SAVAGE!

In the year of 65 when I was very young, we watched the dust clouds to the south and we knew that you had come.
We saw you build your chain of forts along the Bozeman road
But Red-Cloud had his allies a-counted long before it snowed.
And someday Great White Father you will know my name!

In the year of 66 you met me face to face. I decoyed your Captain Fetterman and we never left a trace.
Into our sacred homelands your Blue Coat Soldiers came,
But we just taught you a heap-big lesson in the battle of a hundred slain.
And someday Great White Father you will know my name!

In the June of 76 our Nation joined its hands. We made our camp at the Little Bighorn not knowing of your plans.
You sent your long-haired Custer of the Seventh Cavalry, to hunt and kill my children for wanting to be free.
And I think it's time Great White Father that you knew my name!!!

It's Crazy Horse! It's Crazy Horse!
And I wish that you were here to see,
cause I got Yellow Hair cornered at the Bighorn and I'm about to set him free!

Ride to the village to get my Oglala's, the Sans Arc's and the Miniconjou,
Get Sitting Bull with his band of Hunkpapa's the Brule's and the Blackfoot's too!
Riding home from battle came the Cheyenne ponies with white blood drippin' from their feet!
Their riders were a lookin' and a shoutin' up to heaven, here's to Chivington at Sand Creek!

Hey there mister wagon master what do ya' have inside, hidden underneath that buffalo hide?
Could it be ya brought to me some food from the man back east, so my starvin' children could have a feast?
Hey mother come look and see what the bastard done brought to me---alcohol, tobacco and guns....alcohol tobacco and guns.

Now I have seen the Eagle soaring beautiful and free, I don't want no man to make less of me.
Do you take me for a fool or as a little child? And do you really wonder what's made me wild?
Hey paleface ya better run...because my men are having lots of fun with alcohol, tobacco and guns-yeah!

Now I have waited patiently for you to pay your rent, but as of yet I haven't seen that first red cent.
I don't think that there's much chance of me evicting you, but watch out for that day that you get Sioux'd.
A hundred years have seen the setting sun, but his sad country still is run on alcohol-tobacco- and guns.
A hundred years have seen the setting sun, but his sad country still is run on alcohol-tobacco-and guns.

Now you try to trick me and lock me up in jail,
but where would a stupid savage find the bondsman or the bail?
I turn to run for I am scared and want so to be free, I feel the ice-cold bayonet as it sinks deep inside of me.
But some day Great White Father you'll remember me!

Sioux warriors teach your children the white man's evil tongue.
Make them know the name of Crazy Horse and the battles he has won.
So they will know the truth when its knowledge that they crave.
Let them sing of the land of the free and the home of the brave.
And of the Great White father that dug my grave.

Brown rivers once were blue, now the fish float upside down.
Ancestral burial grounds that's where you built your towns.
The smokestacks from your factories they pollute my skies.
You slaughtered all my buffalo and you left me here to die.
And all of this you have done in the name of God!

Crazy Horse he was laid to rest on a creek called Wounded Knee.
but there is more buried in his grave than the wisest man could see.

I have dreamed the vision of the horse that dances wild, and I have seen the land of the great beyond.
I am one with this earth as a little child. Let my eternal light shine on.

Ride away and don't recall the things that are best forgotten.
Try to find a way-of picking from the barrel the one that's rotten.
The key to peace is sitting on your shoulders. So knock upon the door and you walk on in.
You're just a child who has but to remember, that in yourself you just found your best friend.

so ride away lord--

It is said that Crazy Horse had the power to dream himself into the real world-
and to leave the illusion behind.......
Kategoria:
Edukacja
Tagi:
Crazy Horse Native American Pride Lakota Red Cloud Sand Creek Little Bighorn Custer Indian Big Horn Oglala sioux
Licencja:
Standardowa licencja YouTube

róż(n)e

http://www.youtube.com/watch?v=3Xh5GUkK0u4

muzyka

też środowy dzień słuchania reggae (Marley)i Gabriela Petea i obserwacji osoby z totalną (chyba nie tylko zimową ) deprechą (co uświadamia mi że mam się całkiem nieźle)

m l p

tak więc , drobne rewolucje , lecz nie ewolucje , dokonuje się zmiana i nie zmienia się ( ? prawie ) nic ...

czyżby jednak było trochę łatwiej (?!)

przeglądam posty na Fb x dni tygodni-wstecz

http://www.youtube.com/watch?v=0dVtr03OvHE
otóż np :

bronies (m) zaczyna mnie bawić , jakieś wariactwo :D

poniedziałek, 26 grudnia 2011

:)

:)

sobota, 24 grudnia 2011

wigilia

póki sklepy otawrate zuzywam 2gi bon Sodexo (2 x 20 za badania rynku nt Pepsi mistrzostw )

też ogarniam kolejną nader ważką sprawkę (nie podam detali )

święta (wigilia) z babcią i mamą (na Olszy II ) , ok. 16-19 tradycyjnie świąteczne obżarstwo (zaskoczeniem herbata z % )odprowadzam babcię i wracam 4 do huty ...

w autobusie ktoś się głośno nader wkurza i przeklina , ale kawałek dalej więc nie wiem o co dokładnie chodzi , powrót tramwajem jest spokojny ...

niosę kalendarz wydobyty z Bj , na nowy 2012 rok (maryjny Góra św Anny , poza dewocyjnego repertuaru nie było )

piątek, 23 grudnia 2011

.

.

"Witness the beauty in the tragedy "

4 kubki napojów , w każdym coś innego ,
(do takiego zestawu przydałoby się 8 rąk , jak jakiś mitologiczny dziwoląg...)

dalej odkrywam muzykę z lat 70 tych
(i nawiązującą współcześniejszą DOOM Metal rocks ) )

na dziś Black Spirit - Crazy Times
http://www.youtube.com/watch?v=2-VmStqIS4o&feature=g-vrec&context=G23a1af2RVAAAAAAAAAA

popołudniem przejażdżka na Starowiślną i w okolice

jakkolwiek plany co rusz ulegają drobnym zmianą (to nie jest to nic całkiem istotnego )

święta święta święta

czwartek, 22 grudnia 2011

przes

zimą na forcie nie jest takoż kameralnie (jak głosiła kiedyś reklama słyszana ) za to jak zawsze wesoło , ciekawie muzycznie , pomijając tradycyjne gitary , bębny, akordeon a nawet dwa - skrzypki i kobza (dudy?) rządzą

resztka spirytusu wyparowywuje wreszcie (z niewielką pomocą okoliczną )

lepię bałwana - miniaturkę na dachu ( bez marchewki ) śnieg trochę zbyt mało się klei i nie ma go na tyle na górze by skonstruować duże arcydzieło

6 - 41 dopić kakao - spać

Jzesusrockh

Tak więc znów ta melina , ta spelunka , ta nora ,głośna dyskotekowa reggeowa rockowa metalowa i popowa muzyka, piekielny opar tytoniowego dymu , degeneraci i dekadenci , drinki i piwo gęsto stoją w okół, szybko leję się w gardła, stare twarze , wszystkie twarze jakże stare , radość jest tu pozorem , istnieje prostota żądz , oraz łatwość ich realizacji lub jej brak
pijacy w tańcu, tancerze w tańcu, panie tańczą z paniami , parkiet bywa pełen
nad wszystkim czuwa czujne oko lub też dwa pana DJa , kark-ochroniarz siedzi w szatni
czasem coś się wydarzy , ktoś rozbija kufle wychodząc przy zamknięciu lokalu , ale tak naprawdę nie dzieje się ty nic (ciekawego) , dzieje się życie

pogadanki na progu i harce na barce , co druga twarz znana do bólu i do znudzenia

środa, 21 grudnia 2011

Korgoth, Screw On Head, Aeon Flux (meh)

animacje (Mtv hardcore / retro ? ) na szewskiej w kanjpie - k Kulturalny / Szewska 25
trudności techniczne są niczym przy świetnie dobranych filmikach


jazz rock po raz kolejny
tym razem jakoś dużo lepiej się bawię niż w niedzielę (pojawiają się znajome twarzyczki AZ , Rom. ... ) oraz nowe znajomości (?!?!?!)

takoż dekafe do 5 tej prawie

ut

spadł śnieg

dziś idę popołudniu na badania rynkowe dotyczące picia Coli , pepsi ... (z tego bony Sodexo )

wczoraj czytałem (pob.) czym jest był - utylitaryzm

wtorek, 20 grudnia 2011

noc

znów
śniło mi
się że przyszłaś do mnie
rozczarowaniem było przebudzenie
tak stoję z głupią miną na progu
i upewniam się że sen był tylko snem

poniedziałek, 19 grudnia 2011

esrecx

odpoczywam , dzień po imprezie , wychodzę po zakup (15 minut może ) po południu , kończę oglądać odcinek house (sezon 2 ) Dylemat etyczny pary dziewczyn, ofiarowanie partnerce wątroby (przeszczep) jako sposób na uratowanie relacji przed zerwaniem

testuję przepis na kawę z cytryną (i kakaem) oraz koncepcje picia kawy )popołudniem( poimprezowo

wnioski z wczoraj - jazz rock zmienia się w lokal g

niedziela, 18 grudnia 2011

przez mgłę Mrożną

Mrożek "Przez mgłę "na motywach Strip Tease - fajna krótka drama 2 aktorów + wizualizacja dłoni (rączka ) początek ostro paranoiczny i totalna groteska Mrożkowa całkiem , także ciekawie siedzieć w przestrzeni Artefaktu - dla odmiany nie w ramach koncertu, planszówek , popijawy okołokonwentowej lecz czegoś tak wyjątkowego jak spektakl (nawet 45 ')


prawie jak "old man " x2
w miłym towarzystwie

http://reemedium.wrzuta.pl/audio/3uq3DjnvHBp/hey_-_saskia_s_life

Saskia (żona / modelka Rembrandta)


dalej Jazz Rock 22 - 3
(601 o trzeciej wiezie mnie szybkim kursem do Huty )

czwartek, 15 grudnia 2011

Peter Murphy - Marlene Dietrich's Favourite Poem

http://www.youtube.com/watch?v=L6NzrwXRTzc&feature=related

[]

nakręciłem dziś i założyłem na lewy nadgarstek zegarek z Mołdawii (dostałem kiedyś taki) , i tyle

środa, 14 grudnia 2011

pomor

jakiś pomór padł na me urządzenia muzyczno nagłaśniające , głośniczki przestały działać, słuchawki ostatecznie grają na 1 ucho, a słuchawki do komórki gubią cały czas gumowe osłonki tak że stają się arcyniewygodne w użyciu (tzn 1 osłonka jeszcze egzystuje , ew. 2 improwizowana ) zostało mi chyba radia i kaset słuchać xD

wtorek, 13 grudnia 2011

tytul

1 000 000 000 / 10 h

poza tym
trzeba płacić rachunki

poza tym coś jak początki choroby / przeziębienia ( trudne do wyłapania rozeznania w całym pakiecie )

chwila odpoczynku nie mierzy się w minutach , godzinach ani dniach

wiem tyle że lubię pić kawę , czasem może nawet aż za bardzo

słucham DiFranco (większość innej muzyki na dysku wydaje mi się znana już aż nazbyt osłuchana)

piszę tu co jakiś czas posty, potem je czytam i widzę że mi nie odpowiadają , przesyłam do szkiców wtedy i wersji roboczych , aby nie straszyły swą kulawością
(nie ma takiego słowa jak kulawość wiem )

więc znów mam czas, i brak zasadnieczej koncepcji jak go spożytkować z sensem

* można medytować, robić pokłony, śpiewać (w teorii można , w praktyce strasznie trudno mi zazwyczaj wkładać w to większy wysiłek )
* można odpoczywać (kilka dni , byle nie tygodni )
* można załatwic parę zaległych sprawek
* doczytać książki
* wyzdrowieć trochę , czy też zobaczyć raczej czy będzie się chorym
* sprzątać i ogarniać (bez możliwego ideału remontu)

zimą nie chce się wychodzić tak często z domu , ale trudno darmo , nie można się zagrzebywać w gawrze ...

myję więc okna , wychodzę kupić co nieco na kanapki , nie dotrę dziś jednak raczej do artefaktu na planszówki

sobota, 10 grudnia 2011

10 XII klub "Jędruś"

sobotab 10 XI

Jędruś 13 30 - 22 około

głośno, dużo karcianek , M t G , Veto

odpuszczamy se jednak grę o niemieckiej kolei

Munchin xD jak zwykle daje rady

Focus (gra świata młodych 1987 , z piwnicznych zapasów )

Dominion (3m z 3 )

Battllestar (bez dodatków) Cyloni dla odmiany wygrywają , czyli my przegrywamy
5 os , gramy w salce komputerowej bo spotkanie KSFu się zaczyna

wieczorna wyżerka popcornem i zabawa (ze) szczeniakiem
gramy w kuchni w Banga , kiedy trwa 2 ga połowa spotkania na sali ale nie kończymy bo nadchodzi 22 i cześć graczy rezygnuje (szkoda bo nawet się wciągam)

wyjątkwoo dużo osób , nie idę jednak na spektakl Wariata i zakonnicy (Grupa Trupa / Praska Dębniki)

dużo przekąskowego żarcia (chrupki Flips, paluszki , popcorn , czuję po powrocie do domu że żarcie mocno posolonego i nie zawsze niespalonego popcornu to średnia strawa )


niezła zabawa

sb

połowicznie zablokowane okno (górna zasuwka nie ) i przede wszystkim gołębie lądujące na balkonie (deszcz) nie dają mi się całkiem wyspać , wstaję koło 10 tej , robię kawę chwilę siedzę zen , jem śniadanie (nutella chleb kawa) kąpiel

ładna pogoda jak na XII słońce

piątek, 9 grudnia 2011

Nothom Amelie

" Rozkosz uderza mu do głowy, przeszywa mózg i przemawia głosem, którego nigdy nie słyszał:
- To ja ! Ja żyję! Ja mówię ! Nie jestem "nim", jestem mną ! Nie powinnaś już mówić o sobie "on" powinnaś mówić "ja" . Jestem twoim najlepszym przyjacielem, daję ci rozkosz.
Wtedy się narodziłam, w wieku dwóch i pół roku, w lutym 1970, w górach Kansai, w wiosce Shukagawa, na oczach mojej babki ze strony ojca, za sprawą białej czekolady."

plastyczność v1

papierowa chusteczka położona na kloszu w kuchni przypomina mi że miałem go przetrzeć , w rezultacie zdejmuję i zamieniam na papierowy japoński (?) lampion z Robana

klajstrowanie ściany szpachlówką ręcznie fajna zabawa (zostało mniej niż pół wiaderka )
potem poprawki

lekka prowizorka , ale co tam , psuć nie ma co

porz

piątek (wolne)

dla odmiany nie muszę wstawać bladym świtem (nie śpię jednak zbyt długo)

od rana stopniowe porządki w rachunkach, papierach, biurku , szafkach (przekopywanie się przez stosy starych gratów, segregowanie , szukanie ) książki i pamiątki (identyfikatory konwentowe , różne drobiazgi , plakaty , zakrętki , śmieci)

chwila siedzenia - niezbyt długa, poduszka, zazen, 2 gi pokój (od podwórka) , gołębie słychać

kubek wody z połówką cytryny
potem kawa i serek wiejski , dojadam resztę z pudełka - ser z przyprawami (sól kminek majeranek) na śniadanie

14
popołudniu trzeba zebrać się na Olszę

szpachluję kawałek ściany w łazience , w sumie chcę poprawić kawałeczek przy umywalce ale siłą rozpędu kleję przestrzeń nad w wanną gdzie miejscami kruszyła się ściana , fajna plastycznie zabawa


dzwonię żeby upewnić się czy mama jest już w mieszkaniu - kłócimy się (o to gdzie jest dokument którego nie mogę od rana znaleźć i czy mówiła mi że go tam (na olszy) zostawiałem ) ale i tak muszę jechać po książkę na jutro (sprzedaż ) ciekawe czy tą uda się łatwiej znaleźć

Maski Nyarlathotepa (kampania do papierowego rpg Zew Cthulhu ) odnajduje się bez problemu , tylko mama nie znalazła jej na półce w miejscu w którym mówiłem, że leży bo myślała, że wygląda inaczej słysząc opis przez telefon

wieczorem później , później jeszcze chwila gry na drumbli (jaw harp) z okazji tego że się odnalazła przy porządkach, tylko jak ją zagryźć by nie brzęczała o zęby ( w sumie mini dzwoneczek to fajny ekstra efekt ale nie jest całkiem miły)

czwartek, 8 grudnia 2011

fafafaf

czwartek
(dzień ostatni biegania z ulotkami na ten tydzień ) i dobrze bo pogoda pod psem pada dość lekko lecz wrednie wieje
wstaję wcześniej, ale wyspany

dojeżdżam 174 (20 ) przystanków za Kurdwanów ul Halszki , rano sprint do autobusu bo ten podjeżdża na przystanek ponad 5 minut za wcześnie
piję kawę z zamykanego kubka (jak ja z nim biegłem :D ) kubek może jest kiepskawy , ale dostałem go w Wągrowcu od faceta obsługującego pole namiotowe (jakaś wadliwa seria wyprodukowana dla centrum bud. ) takoż ma historię

odbieramy dniówki
kupuję chleb (drwala ) i drożdżówkę z serem
w autobusie czytam A. Nothomb ( świetna pisarka )

grzanki z chleba ze starym masłem i serem , pomidorem (przy śniadaniu sobie darowałem niepodgrzewane, tj wolałem podsmażyć )

wieczorem (przed 19) gotuję paczkę kotletów sojowych (tak się sypały) i ziemniaki
wcześnie jtrochęćwieczę hantlem (100 powtórzeń daje w kość )
trochę ogarniam kuchnię i okolice


może nawet uda się uniknąć przeziębienia

wtorek, 6 grudnia 2011

:D

wtorek z planszówkami w artefakcie ( :D )

dojeżdżam 4 ką na 18 ą (czytaj początek)
czytam trochę "metafizykę rur " w tramwajce


chińsko eropejska gra karciana, nazwy nie pomnę (coś trochę jak tysiąc )
świat dysku / Ankh M (jako troll )
Jenga
robale
chyba najepsze grzane piwo w życiu x 1 (imbir cytryna goździki 4 zł :D )
jednym epitetem zajebisty wieczór

wtorek

http://www.youtube.com/watch?v=sZyiS_9Znck&feature=related

Monti Czardasz


6 XII :)

poza tym
rano zrzucam zbudowane prawie gniazdo gołębi z balkonu (z tej strony pierwszy raz ? )
dziwne jak na tą porę roku

bieganie po osiedlu Piastów (widać pola pozamiejskie , dacze , domki , ładny park ,) ale marznę

dojazd i tak mniej niż wczoraj
pogaduchy w pracy takie sobie (lekko irytujące chwilami )

zaczynam pisać nader istotnego maila , doszło do szkicu problem z zakończeniem ...

przedłużam książki w bibliotece (Witkacy dramaty) i metafizyka rur (świetnie się czyta)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

wyrywk iz filmweba tudzież projekcje filmów koła etnologii

Schmid w "Requiem" proponuje zupełnie inną drogę, w miejsce hollywoodzkiej sztampy, przedstawia kameralny film, gdzie rzekome opętanie, jest jedynie maską rzeczywistego dramatu .

Michaela Klinger (rewelacyjna, nagrodzona na festiwalu w Berlinie Sandra Huller) jest wierzącą, pochodzącą z bardzo (wręcz toksycznie) religijnej rodziny, dziewczyną....


http://www.filmweb.pl/reviews/Uwi%C4%99ziona-4419

rrrr

Przeczytałem 1 szy tom Sędiego Di (Van Gulik ) napisany w 1966 częściowo inspirowany klasyczną chińską literaturą , dziwna powieść , mocne rozwiązanie akcji , za dużo zwrotów i bigos w dramatyzmie , oraz piekielnie mroczny , mocny finisz rok 1966 to był dziwny rok ...

(wadą tej książki jest krytycyzm wobec taoizmu i postać głównego antagonisty )

może nawet zainteresuję się chiny - Hongkong produkcją filmową (2010) z postacią Di w tytule

dziś wyjątkowo budzę się przed budzikiem (10 minut + - ) gołębie na balkonie , ogólnie pokój ten od ulicy jest dość głośny .

Dziwna pogoda , bardzo silny wiatr , chwila przejaśnienia popołudniem wczesnym , potem deszcz , jest cieplej , ale wiatr jest mocny ...

odwiedzam babcię (nużące i syte)

oddaje książki do biblioteki na Wieczystej
(Di i nieprzeczytany Akunin "Fantastyka" )

ostatni jak na razie dzień pracy w tym rejonie

piątek, 2 grudnia 2011

duch - koncert itp

Koncert zespołu Duch , tak sobie chce mi się siedzieć w progu , natłok ,cofam się do palarni , ale grają świetnie ...


Ponad 2,5 l wypitego piwa (0,66 + 0.5 w Hucie ) 1 butelka odkupiona od ludka idącego po zakupy , 1 puszka podarowana pod koniec i troszku wina (co jakiś czas użyczam bezinteresownie otwieracz kolejnym osobą ) ,

pod kopułą bardzo ciekwie , niewiedzieć czemu wszyscy prawie biorą mnie tam (na tej dżamprezie) za tubylca :)

wystawa zdjęć takoż ładna ( klasyczna , w swej klasyczności silna) , lecz nie znam się więc się nie wypowiem ;))

tak naprawdę Tuwim Jamm Seesion w środku nocy w wykonaniu kopulaków przebija wszystkie możliwe koncerty , tym bardziej że w mniej tłocznym gronie ...

zbieram się po 3 ciej , przelatuję przez Kaza ale dreptam dalej na przystanek , sporo czekania na autobus

czwartek, 1 grudnia 2011

Civ 5 - RZYM / long live Sid M

Rzym

Cywilizacja
gram od wczoraj , do całej serii i najstarszych części 1 - 3 mam ogromny sentyment , spędziłem pół liceum grając w Civ 2 , lekka ambiwalencja co do V , ogólnie wydaje się świetna , jednak granie an średnim poziomie trudności skutkuje w rozpoczynaniu zabawy co jakiś czas od nowa ( jak na razie grając Rzymem dotarłem gdzieś do roku 1000 -1200 ne , ale wojna z 2 sąsiadami na raz mnie lekko zniechęciła )

miasta - państwa to ciekawy pomysł , nawet jeśli czasem Lhasa sąsiaduje z Warszawą , a obie z naszą stolicą ... xD

ostrzał jednostek lądowych przez morskie i na odwrót wydaje mi się dość karkołomną koncepcją , ale to tylko gra ...

dużo zmian i nowości ale duch gry pozostał ten sam , nowa - stara przygoda , i świetny oddech od czysto zręcznościowej zabawy z crpg mod a

czwartek

2 pobudki
1 w nocy (6 ta )
2 ga później - gołębie na balkonie
wstaję po 8 mej

czekam 15 minut dłużej na początek biegu z ulotkami , ścisłe centrum huty i termos czarnej herbaty , nie taki zły dzień, choć napięcie w pracy dość głupawe (tarcia) , wydaj mi się też, że jest cieplej .

kończymy przed 14 , nawet dodając trochę więcej materiałów niż te z którymi zaczynaliśmy

Civ V zapowiada się bardzo ciekawie , dobra odmiana od crpg mod

muszę jechać na wieczystą odebrać $ za słownie 1 dzień (poniedziałek) cóż przynajmniej odwiedzę babcię ...

mniej czytam ostatnio , siedzę przed kompem i gram lub oglądam Housea w czasie wolnym , środowy wieczór to solidna porcja ćwiczeń (nieźle tak) i kaloryczne obżarstwo ... :D

wyjeżdżam w stronę Wieczystej , 15 30 + - , okazuje się że rower nie całkiem sprawny ( brak powietrza w przednim kole ) zostawiam go jak zawsze z starym zapięciem spiętym kłódeczką do szprych , po czym wracając muszę zbierać z chodnika ( na oko większych obrażeń nie odniósł , choć jeszcze go przez to nie rozpinam, tylko prowadzę do bloku ) .

czekamy chwilę na wypłatę (za 1 dzień dla mnie ) odwiedzam babcię (nie ma zbyt wiele energii delikatnie mówiąc popołudniami , po wyjściu żałuję że nie zajrzałem do niej przed 16 , przed pójściem do pizzerni , ale cóż )

powrotny tramwaj zatłoczony (szczególnie ostatnie przystanki ) ...

w sumie też wreszcie udaje mi się wykrzesać parę minut siedzenia przed wyjściem i ok 20 wieczorem . najwyższy czas

wtorek, 29 listopada 2011

wt

najlepsiejszy najzabawniejszy odcinek najnowszej serii simpsonów (z Neilem Gaimanem xD w jakże istotnej roli )

odcinek Housea

crpg Mod nie działa przez przy patchu 0.252

zakupy z mamą w Realu , wracam do Huty z plecakiem i siatą żarcia

ja 69 kg

w pracy jako tako, choć chce mi się ŚPAĆ (dlaczego pierwotnie zjadło mi to słowo :) ) dziś cały czas do wieczora , a jazda autobusem na zakupy to taki se raczej blues (?!)

liryks

The seeds are planted here
But they won't grow
We won't have to say goodbye
If we all go
Maybe things will be better in Chicago
To leave all we've ever known
For a place we've never seen
Maybe things will be better in Chicago
Well It's braver to stay
Even braver to go
Wherever she goes I go
Maybe things will be better in Chicago
What we need the lord will give us
All we want we carry with us
You know where I can be found
Where the rainbow hits the ground
I'm not alone
I'm not afraid
This bird has flown from his cage
There's so much magic we have known
On this sapphire we call home
With my coat and my hat
I say goodbye to all that
Maybe things will be better in Chicago
Maybe things will be better in Chicago

(tom waits nowa płyta bad as me - początek )
dziś nowa huta
wandy willowe stalowe
raczej niewyspanie
jest zimniej i więcej słońca
nieźle

poniedziałek, 28 listopada 2011

pon

W niedzielę do 1 szej prawie oglądam 2 i kawłek odcinki Housea , sezon 2 , w nocy na chwilę budzi mnie sms .

pon ...

Dąbie i okolice , odczucie niewyspania przechodzi po przejażdżce rowerem (i stopniowym wypduldaniu termosu mocnej czarnej herbaty ) do pracy , z telefonu ze słuchawek leci T Waits , świeci słońce , z Wieczystej za Plazę jadę rowerem , konczymy po 14 tej , odwiedzam babcię (obiad i kawa , chwila rozmowy, babcia mówi że w domu mogę odpocząc słuchając radia , ciekawe czy ma na myśli radio M . ;) ) , jak zwykle gdy pracuję na Meisnera . Ogólnie niezły dzień , bez komplikacji i z nowym rozpędem (jednak czuję się wypoczęty po weekendzie) ...

Chwila łażenia po Plazie : Empik , poczta (informacje) Carrefour i wnętrzności raczej pustej o tej porze galerii handlowej .

przed 16 tą jestem w domu , kąpiel , przymierzam się do civ V

myję okna (także w środku) w 2 gim pokoju , ogromna warstwa brudu od wnętrza , nie były dawno otwierane, trudno zresztą określić o ile są czystsze skoro nie miałem czasu zrobić tego kiedy było jasno ;)

niedziela, 27 listopada 2011

n d

Po wczorajszych wyczynach rowerowych nadchodzi niedzielny chillout , tradycyjnie pieczywo kończy się w dniu w którym o świeże w tej okolicy trudno , idę do sklepu , robię kawę , siedzę 20 minut , piję kawę (Tchibo africa intense , dostałem ) drobne porządki i odpoczynek , chciałbym ogarnąć wszystko na raz , ale jeśli nie da się tego zrobić od razu to nie widzę sensu , ale oczywiście drobnymi krokami też da się cokolwiek zrobić ....

ok * idzie do przodu

czwartek, 24 listopada 2011

R*E*M*O*N*T

dzień w pracy . dłuższe spacerowanie docelowo
meczące gadki
robię zakupy
przed 17 ą zaczynam czyścić dalej ściany łazienki (od sufitu dla odmiany ) stopniowo mozolnie

obziorałem 1szy odć 2 sezonu Housea

poniedziałek, 21 listopada 2011

lubię poniedziałki (jak mam wolne )

Sprzątam (dosyć przerażająca to czynność biorąc pod uwagę mój rys perfekcjonizmu , tak czy inaczej zapuszczone mieszkanie po wysprzątaniu staje się czyste ale nie ładne (wciąż widać że przydałby się remont tzn. ) )

odkurzam pokój, myję podłogę , trzeba będzie kupić olej i parę drobiazgów

dostałem nową książeczkę opłat na 2012 (nie żebym z poprzednimi czynszami był całkiem spłacony)

zasypiam wczoraj późno (nie mogę zasnąć 2 ... 3 ?!) biorę dziś wolne i tak dostaję info żeby przychodzić do pracy na centrum B nie na Mais-nera , dziś jednak wziąłem ostatecznie wolne ...

całkiem nijaki dzień, ale przynajmniej zrobiłem zakupy w tym zasuwkę , (materiały remontowe nie są tak drogie jak myślałem ale i tak muszą poczekać )

drzwi łazienkowe od teraz da się zamknąć także na zasuwkę , nie tylko sposobem (sposobu jakoś nikt poza mną nie mógł załapać )

od paru dni czytam Van Gulika t1 " Sędzia Di i nawiedzony klasztor " (zabawne jak tytułowy sędzia zażarcie krytykuje buddyzm (bardzo) i taoizm (trochę mniej) w tym - tytułowy klasztor , wychwalając konfucjanizm , cóż , licencja poetica autora )


w sumie montaż, porządki i zakupy okazują się poniekąd bezcelowe (motywowała mnie potencjalna wizytacja, do której nie dochodzi , no problem anyway )

sobota, 19 listopada 2011

blogoporządki

Dużo chaotycznych postów z ubiegłych 2 tygodni dziś wrzuciłem w wersje robocze, ile można pisać / czytać o tym co się je / czyta / w co się gra i o drugorzędnych detalach , blog stał się nudny , czy też szerze pisząc nigdy nie był arcyciekawy , jednak piszę go sam dla siebie .

(czasem wydaje mi się , że przeradza się w wątki rozmów np i czasem konkretniejszą autoprezentację , kiedy już 3 razy na rok już wielkiego dzwona z kimś nowym pogadam)

Wciąż chciałbym napisać opowiadanie, ale jest to koncepcja która właściwe gdzieś umknęła i wyblakła , permanentnie doświadczam braku tematu czy też nawet zarysu pomysłu (co do gatunku także ) ...

na-poły-wariackie neologizmy zapożyczone z stylistyki dzieci kwiatów itp itd (widzę, że wdała mi się taka se maniera, ot uroki czytania internetu , blogów , Facebooka )

kiedy nie potrafię się spowiadać w zaciszu konfesjonałów (kiedyś milion lat temu bardzo tego żałowałem) wybieram wysyłanie swych myśli w przestrzeń publicznego forum , ogólnodostępnego / zarazem prywatnego ot paradoks ...

podobno jeśłi nie masz o czym pisać powinieneś zacząć blogować , dla mnie to prawda

a Watsonowi i tak poszło gorzej ( v. "Sherlock") .

czwartek, 17 listopada 2011

http://www.berzinarchives.com/web/pl/archives/approaching_buddhism/world_today/issues_buddhist_sexual_ethics.html

wtorek, 18 października 2011

Różne rodzaje kawy

wiem już od dziś że istnieje kawa zasłużona A i kawa niezasłużona B

( pomijam w tych rozważaniach ćeśką kavę anarchistyczną podprowadzaną ze sklepów praskich przez rude anarchistki w okolicach truchlarskiej , very rude indeed )

kawa A to kawa poranna wypita w sytuacji kiedy odsiedzieliśmy solidne piętnaście do trzydziestu minut porannego zen (ze wskazaniem na minimum 20 ) i potem możemy ją spokojnie wypić po i przy śniadaniu ciesząc się smakiem i porankiem tudzież przedpołudniem

kawa B to kawa poranna pt. borze ależ jestem niewyspany (łudzenie się zasiedziałem się do późna w nockę ale kawa na pewno doda mi energii )
także kawa pita tempem ekspresowym bo trzeba się śpieszyć na ósmą , na dziewiątą , na dziesiątą do pracy ....
taką kawę nazwałbym niezasłużoną

chwilowo pomijam w tym szkicu kawy popołudniowe i polemikę z Hadghinsona podejściem do kawy

poniedziałek, 17 października 2011

ponpon

idę rano po drożdżówkę do kawy i chleb ( plus cytryny cebule kiwi jajka)

umawiam się (info z gumtree) na jutro na nową fuchę , rozklejanie zrywek (reklamy rolet / okien )

konkretniejsze śniadanie jem jednak po kilku h , omlet z fasolką w środku , wychodzi niezły

popołudniu jadę rowerem na pocztę (kolejka mnie odstręcza) i w rezultacie na Tomex ...
wieczorem Justyna totalnie sprząta swój pokój (pełen podziw )

piję 2gą kawę , jem czekoladę (alp gold czarna z wisnią )

efekt dalszy - ból zębów

btw zapłaciłem rachunek na poczcie i posłałem "Welin" w allgro , po 19 tej kiedy kolejki nie było

niedziela, 16 października 2011

Sobota Jędruś

Sobota

ogólnie pod znakiem planszówek w klubie / domu kultury "Jędruś "Centrum A

co prawda kiedy dotarliśmy z Mortisem po 13 tej ludzi było niezbyt wiele , także sklep Dragonus zaliczył obsuwę czasową (gry dostarczył chyba około 15 )
i tak było bardzo fajnie

z zestawu gier Jędrusiowych ostatecznie padło na Magiczny miecz , w który sporo osób chciało choć chwilę zagrać ( Battlestar Galactica i Dominion poczekają jednak na inną okazję )

potem gra towarzyska (okazuje się całkiem zabawna)

wychodzę na chwilę kupić coś do jedzenia i pepsi i ostatecznie łapię się na finalną rozgrywkę w Sabotażystę (fajna gra)

wieczorem obżarstwo marnym produktem , prażynki z biedronki, pepsi i zupka chińska , siedzę do 4 tej przy komputerze ...

piątek, 14 października 2011

trochę sprzątam (odkurzanie)

idę kupić papier , biorę kąpiel , jem jajecznicę 2j z fasolą 1/2 i cebulą (upieczoną wcześniej przez mamę ) 1 , gram w Single campain w M&B * ogólnie wojna z Khergitami , bardzo łatwy przeciwnik na tym etapie , właściwie 90 % czasu to ekspansja, zdobywanei zamków i miast i obsadzanie ich ludźmi , od wczoraj testuje też mody (Mount and Stick xd) , znów wychodzę coś kupić (cukier , ser , cytryna , ... rezygnuję z pepsi )

po 19 pojawia się Justyna




wieczorem wprowadza się Justyna

wtorek, 11 października 2011

pizza

późno zasypiam

budzi mnie domofon (naprawiacz monter do windy)
potem chce mi się pić i nie daje rady spać długo
trudny do ogarnięcia dzień , ale yerba trochę pomaga
totalnie spłukany , ale
tak czy inaczej muszę jechać na miasteczko (bez bil) do Da Grasso pizzerii odebrać wypłatę którą miałem odebrać 8 dni temu (za 16h)
już dla nich nie pracuję
przy okazji mama stawia wielką pizzę wielka wyżerka (a byłem głodny)
trudny "dialog" po wyjściu
i jadę 4 ką do huty
trochę zakupów (KAWA!) okazuje się że na nr komórki też trzeba dokonywać cesji

piję wreszcie dziś kawę
przychodzi (k 21) jedna dziewczyna obejrzeć pokój do wynajęcia (nie wydaje się zachwycona , ale kto wie ) inne osoby zgłoszą się jutro i potem

wieczorem odkrywam że podkopałem trochę swoje zdrowie (w głupi głupi sposób)
ale może tylko moje zadatki hipochondrii tak twierdzą (nie żebym miał taki problem) ...

od paru dni gram sporo w crpg Warband (nowy alt ale poniżej 10 poz)
dziś trochęw Native bo ping wysoki przez ściąganie Sherlocka był chwilę , native daje radę jako odzipka
...

niedziela, 9 października 2011

n

dziś wstaję po 10 tej
ostateczna pobudka z zatkanym nosem ...

półgodzinna runda siedzenia na poduszce
chwila przerwy , przekąska i jeszcze trochę siedzenia ( 2 gie to już nie była 30)
(trochę ospały się czuję po wczorajszym ( 1nym !) piwie i chwilce imprezy w kaza
no i swędzi mnie głowa

potem ząbek czosnku z chlebem i margaryną ... przeziębienie pomału mija
oglądam 2 ostatnie odcinki southparku (1 rodzice Stana się rozwodzą po jego urodzinach 2 Cartman zakłada firmę zarabiającą na koszykówce crackbabies) który znajomy linkowął na facebooku

Belzebub (Witkacy) ... kazamaty

Teatr Stu daję radę (bardzo ciekawie , śmiesznie , zmysłowo ) czyli Sonata B(elzebuba)
Witkacego , świetne role Wodeckiego , oraz Krzysztofa Kwiatkowskiego jako głównej postaci dramatu, kompozytora Istvana.

( Pan mistrz "piosenka pszczółki " w tej roli to żart sam w sobie zresztą , ale wpisuje się paradoksalnie dobrze . )

Trochę kabaret, trochę piekielna igraszka, bardzo dobra muzyka w tym świetnie odśpiewany fragment czarodziejskiego Fletu Mozarta , trudno powiedzieć o co miejscami chodziło Witkacemu, poza niestety jasnym zakończeniem ( v. Martin Eden powieść Jacka Londona ).
No i jako, że odczuwam od dawien dawna spory pociąg do wszelakich spraw infernalnych oczywistym jest, że Sonata B trafiła w te gusta , bardziej pewno niż Faust wystawiany parę lat temu (nie pamiętam już przez jaki teatr) i porównywalnie z Mistrzem i Małgorzatą (co zresztą też czytałem lata temu) ...


Potem znajoma w Kaza zadała mi pytanie czy przedstawienie byłoby warte biletu (80zł)
obecnie trudno to rozsądzić, rzeczy takie jak kasa są czymś wyjątkowo relatywnym, mimo to pozostaje mi się tylko cieszyć że BJ zapewnia obecnie karnety do STU (w Stu jest chyba najfajniej ze znanych mi krakowskich teatrów) ...


Potem chwila spaceru i wizyta na Pervers party w Kazamatach , piję jedno piwo (w stanie przeziębienia i tak graniczącym z upojeniem nawet bez alkoholu) , tańczę parę kawałków , gadam ze znajomymi (a znajomych mordek jest sporo ).
Ogólnie dziwny proces skakania od stolika do stolika , i gawędy z tymi to tamtymi
przed pierwszą wskakuję w 609 powrotny (pijak w autobusie krzyczy - Idziemy głosować ! - ot przypomnienie o powinności obywatelskiej)
w 20 minut później wysiadam na kolorowym ...

czwartek, 6 października 2011

o

złapałem oddech
1 52

ulegam właśnie złudzeniu że wszelkie komplikacje znalazły swój kres
a może po prostu jest mi tego popołudnia i wieczoru nieoczekiwanie bardzo dobrze
może zrozumiałem pewien problem

garrara

drapanie gardła , przerwa w porannym śnie itd itp

plan na dzisiaj - nażreć się czosnku i cebuli
może doczytać Wicekróla Ouidah (piekny język i styl i klimat szkoda że to objętościowo nowelka )

Dahomej O ! o Dahomej !

i biorę dzień wolnego ( po 3 i 6 h w pracy od wtorku ) udzielając telefonicznie niezbyt jasnego chyba wytłumaczenia

jutro koncert 7 Czakram Ziemi (free wstęp)

SIÓDMY CZAKRAM ZIEMI (uwaga ! uwaga ! proszę państwa U W A G A ! )

błędne koło
ul. bracka

kawa lub okoliczności wprowadzają mnie dziś w lekką trzęsawkę
ale nie jest źle

poza tym
wieści ze świata
żółw pluszak przypinak otrzymał imię - Trzy kroki W Szaleństwo -

W okolicach Dahomeju występuje ptak morsko lądowy głuptak

środa, 5 października 2011

środa

2gi dzień pracy
dziś dłużej
i podpisanie umowy o dzieło

gadka z dozorcą nt wrzucania ulotek za wycieraczki wozów (to teraz robię )
i dzień biegania dookoła basztowej

czas jest lepszy (dłuższy)
stawka też

z perspektywy patrząc na poprzednie dłuższe zajęcie (promotor rest) wydaje mi się że wrzesień się trochę zmarnował (masakrycznie niska stawka)

tak czy inaczej mam co chciałem
dorywczą pracę nie na cały etat która mi odpowiada

poniedziałek, 3 października 2011

... ile smutku z muzyki .
Tyle radości z ciszy !
słyszysz ?

sobota, 1 października 2011

fantastic friday

jak w tytule
co prawda tradycyjnie zwleczenei się z wyra i dojazd do pracy mocno zaspane
właściciel / menadżer lokalu spażnia się bardziej niż zwykle ( jest o 10 nie 9,30 )

powieść K.S. Robinsona "Złoty brzeg" wciąga raczej

chwila przeprawy przez park Jordana (boso przez park ) odpoczynek na trawie w promieniach słońca - idealne otoczenie

obiad z mamą , w dolnej stołówce Zaczka (zostawiam pierogi bo wkładka okazuje isę być mięsna , pewien zgrzyt w ty dniu zatem (?)

idę na rynek żonglować - klownować (idzie słabo ta 1 h )
wracając na przystanek trafiam pod Barbakanem na zbiórkę demonstracji marszu Vegan i wegetarian Viva , przy okazji spotykając kilkoro znajomych , maszeruję więc nieoczekiwanie aż na plac Wolnica ... poczęstunek później w Cafe Młynek

no i spotkawszy też "dziewczynkę z zapałkami " PR na grodzkiej gawędzimy pewien czas wieczorem i dreptamy do Starego Portu na koncert (Simon (?) Paweł i jeszcze 1 gitarzysta) świetny koncert , bardzo dużo klaskania

niezły bieg na 601 by zdążyć spod portu w 10 minut
i powrót w domu jestem o 3 ciej
oby więcej takich złocistych dni

wtorek, 27 września 2011

freak work show

aktywizacja zawodowa
nie ukrywam że po długim okresie obijania się , podróży , mieszkania z rodzinką (w tym opieki nad dziadkiem przez te 4 ciężkie miesiące zeszłej jesieni i zimy )
odzwyczaiłem się od regularnej pracowitości , chyba zresztą nigdy nie miałe mstąłe go nawyku 8 godzinnego dnia pracy od pon do pt ( w firmie SS - Solid Security , było to 12 h przez jakieś 5,5 dni w tygodniu , w porywach 250 h )

wiedziałem że kiedy wrócę do pracy , mieszkając w hucie , będzie to raczej coś dorywczego , niekoniecznie w pełnym wymiarze , no i tak nadchodzi drugi dzień reklamowania pizzerni (na 2gim końcu miasta ) za stawkę wyższą o 1 zł niż ostatnio , chyba nawet dość znośną (szczególnie w porównaniem z skąpo płacącą restauracją galicyjską )
i tak jeśli dobrze liczę stawka godzinowa rośnie o 40 % , ale czas pracy skraca się o 1/3 z znośnych 6 h na skromne 4 - aż prawie szkoda dojeżdżać z huty na miasteczko (choć może czasem jest dłuższy)

"we think to much and feel to little" Ch Ch

2 gi dzień choroby ( przeziębienie 7+/10)
przez co nie idę na koncert na Celnej
pon. zasypianie idzie opornie
obejrzłem "Pick of Destiny" świetna komedia

poniedziałek, 26 września 2011

Pt/ sb
przesilenie lata w jesień na forcie (relacja może innym razem)


dzień 2 gi imprezy

sb koncert Upriders v. Myspace
takie se granie
(artefakt topolowa , cz 2 Rockendrolowa Floriańska , akustyk się spóźnia 2h koncert też )

potem dreptam do kazamatów które okazują się zamknięte o barbarzyńsko wczesnej porze 3:30
(przelotnie przez Skins party w Łodzi Kaliskiej - totalna żenada)


dziś poranne drapanie w gardle
( i wrażenie osłabienia typowe dla początków przeziębienia ) nawet nie wiem jak

koncert Towarów Zastępczych cudny
kuchnia społeczna ciekawa , jadę rowerem na Kazimierz i obżeram się wściekle ( wcześniej mało jadłem) koncert i żarcie - 10 zł

dwóch różnych turystów zagaduje mnie gdy wychodzę połazić poza Naukową
(Włoch pyta jak znaleźć S. Remuh)

Ben z texasu pyta o plakat z festiwalu K Ż , czy jest aktualny , potem pyta gdzie można coś dobrego zjeść (w efekcie trafia na końcówkę kuchni społecznej i koncert )


dziś punkowy koncert na Celnej może i ten usłyszę (dość ciekaw jestem samego squatu , dużo bardziej niż koncertu)

sobota, 17 września 2011

znów odliczanie dni

środa, 14 września 2011

doczytuję trochę t1 Fowlesa "Mag"
wt wieczór A.M. pisze tekst na staż (ostatni moment) okupując od 23 - 1 komputer

dalej trochę zamieszania (ale bardzo in plus ostatecznie )

wtorek, 13 września 2011

R.Gal ... / a pogoda piękna jak na wrzesień

sporo by pisać

praca / dziś ósmy dzień w tym 1 przerwy / (ulotki)
dreptanie po Sławkowskiej i zaczepianie turystów

i 2 imprezy w międzyczasie

wczorajsza w ogródku kamienicy na Tarnowskiego / koło Rękawki ... bardzo pozytywna
(jakkolwiek załapałem się na końcówkę i przegapiłem koncert )


poza tym pracując 6 h dziennie ( i dojeżdżając niemal zawsze rowerem z Huty na Rynek)
mam totalne wrażenie braku wolnego czasu , rozmieniania się na drobne takoż (niska stawka per h ) ...


w końcu udało się ogarnąć wysyłkę książki ( ktoś z Biłgoraju kupił Junga "Podróż na Wschód" za okrągłą kwotę 22 zł ) ,bibliotekę , wpłatę na poczcie i wizytę w urzędzie


poza tym dziś "p.pobudka" czyli dziwny stan pozornej energii i przebudzenia o nader wczesnej porze (7 rano , zasypiałem koło 2 giej ) z oporami przeradzający się w dodatkową chwilę drzemki ...

niedziela, 4 września 2011

skałki

no i sobota , znów dzień pełen ruchu (przejażdżka na olszę i nazad do huty , tradycyjnie rowerem )

pogaduchy z mamą i wspólne zakupy w markecie

po powrocie jednak wyciągam AS na ognisko ,
długodystansowy bieg na tramwaj 70 koło tomexu nic nie daje , ten odjeżdża i tak wcześniej , pewno w momencie gdy wychodzę z bloku
ciekawa obserwacja automat biletowy w tramwaju jest zepsuty , ludzie chcą lub nie chcą kupować bilety godzinne u kierowcy duża część nie chce ( 3.60 zwykły)



po 20 30 (spóźniam się trochę , jestem 20 40 ? 45) ) ruszamy z matecznego na skałki Twardowskiego (dobijamy do 3 znajomych na Smolki koło kościoła Redemptorystów )

fajna impreza
lokalizacja z widokiem z góry na Kraków i niezłym spadkiem

schodzimy przed drugą (impreza zostaje za nami )
jestem w mieszkaniu koło 3 ciej po przejechaniu 32 przystanków 608


NIEDZIELA
niedoszły pracodawca z restauracji na pijarskiej nie dzwoni (szkoda to by znaczyło że mogłem imprezować do rana , no i w sumie nastawiałem się na tą robotę )
*odezwał się w poniedziałek popołudniem jednak mam fuchę

piątek, 2 września 2011

najgrubsza dotychczas książka się sprzedała (peanatema 1000 str , czas poexperymentować z przesyłką pobraniową )

wróciła Dorota z siostrą , przerywając próby zaśnięcia

zatem dooglądam odcinka kawałek TruBlóód
rower

załatwianie zaległych spraw

żonglerka

i tradycyjna pseudoeuforia
podkręcenie
bo
fucha (próbna?) od niedzieli (naganianie klientów do restauracji na st mieście )

piję 1 pivo (1/4 z darów dla interesownych samarytan )

duużo myślenia

czwartek, 1 września 2011

po spotkaniu z

29 VIII - 1 IX

poniedziałek

zakręcony dzień po pewnym spotkaniu

kupuję warzywa na tomexie
i ostatecznie siadam jednak na rower by jechać do ośrodka zen na mostową
po powrocie czas siedznia przy kompie właściwie bez istotnych powodów przeciąga się do poranka (+ - 5)



wtorek
nic dziwnego że niezbyt się wysypiam ,
(zresztą sen przerywa jakiś hałas sublokatorek zbierających się rankiem do pracy )
ospały dzień
przed 20 jadę na rynek (znów rower) buszuję w empiku i galerii

środa

biorę trochę rzeczy na przechowanie znajomej koleżanki (całkowicie interesownie)

poza tym
zamieszania jeszcze więcej (wszystko nakłada się na siebie , telefon x.x.x. i inne problemy nie do zrelacjonowania )
wieczorem bardzo fajne spotkanie z mnichem (polskojęzycznym/ Polakiem z pochodzenia - Darkiem ) przybyłym z Korei (w pierwszej chwili myślałem że to Stefan R... )
herbata i wyżerka oraz powrót rowerem przed północą
zatem mimo wszystko udany dzień

czwartek
znów nieplanowana przedwczesna pobudka
trochę zakupów
pozbywam się makulatury i segregowanego zwału odpadków
smażę placki ziemniaczane (po raz pierwszy z sosem z pieczarek )
niesamowita wyżerka / zapychacz


czekam na wizytę x.x.x. . (;/)

wtorek, 30 sierpnia 2011

omnomnom

http://www.youtube.com/watch?v=tz5FMcAlWS0&feature=related

Tom Waits dokument pl tv

piątek, 26 sierpnia 2011

Cesarstwo jest wieczne !

gram w Europę Universalis III
(w sumie chciałem do niej znów podejść od paru miesięcy , ale wymagało to drobnej kombinacji z rozdzielczością pulpitu i wymyślenia tejże ) .

Seaned O'Connor z lubością śpiewała, że złe imperium trwa bez konca ( Zły acz potężny Rzym nigdy się nie kończy ) ...

gdzieś w połowie liceum grałem w EU I wydawała mi się dość fenomenalna , dalszym wspomnieniem jest zarwanie co najmniej jednej nocki na budowie imperium (tureckiego? ) i próbach podboju świata w EU II ...

okazjonalne pogrywanie Unią Polsko Litewską dawniej także sprawiało sporo frajdy , obecnie jednak pryzmuję zazwyczaj tryb podbijania świata francuzami (jeden z najsilniejszych narodów od początku , przy czym grając np porównywalną Anglią trzeba zbyt często desantować budowane oddziały na kontynent )

ogólnie jak na razie podboju świata dokonywały :
Turcja (stare wersje )
RP dwojga narodów
Anglia
Chiny
Francja
przy czym nigdy nie udało się podbić wszystkich egzotycznych państewek orientu , wysepek Pacyfiku (np Brunei ) wybrzeży Afryki i okolic ( obszernych Chin , Laosu , Kambodży Indii ) świat jest po prostu za duży by dokonać tego w niecałe 400 lat choć jeden raz było dość blisko ...

wtorek, 23 sierpnia 2011

wtoco

generalne porządki , odkurzam , potem myję podłogę mopem , ścieram kurz z większości powierzchni w pokoju , głównie biurka na którym stoi komputer w centrum pokoju , częściowo sprzątam w łazience , w sumie przestrzeń do ogarnięcia jest teraz mniejsza , używam też sprayu na łańcuchu roweru i innych częściach mechanicznych

nie bardzo umiem odróżnić przesyt od obfitości
ale mam niezły plan

2gi dzień ciastowego obżarstwa (ciasta poniekąd paradoksalnie przybyło wbrew pozornym prawom natury , tzn D przywiozła ekstra kawałek z domu )

"love love low..."

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

się jeździ -się siedzi -się żre

pt , sb , Mostowa - ośrodek zen (rowerem z Huty ! )
w sobotę wpadam do kazamatów na jakieś 5 partyjek bilarda (w końcu mam dość dymu i hałasu , stół bilardowy pechowo ulokowany jest w palarni )

niedziela (trochę macham hantlem) i dzisiaj to leniwy "wypoczynek" zakupy , nie opuszczam N Huty


niespodziewanie ... Carrefour (bo tak wychodzę na spacer i kupić trochę pieczywa po 18 tej i przy placu centralnym kiedy idę obok przystanku podjeżdża darmowy bus marketowy ,,, cóż wsiadam spontanicznie i kupuję kupuję kupuję , np coś jak WD 40 do opryskania rowerowego łańcucha i różne różności )

powrót i wieczorne obżarstwo , współlokatorka przynosi dużo jedzenia
sączę szklaneczkę whisky z lodem (podobno należy pić z wodą mineralną nie bardzo dostrzegam różnicę )

od paru dni siedzę przy Europie Universalis III (działa jednak , trzeba było zmienić rozdzielczość na bardzo dużą ) Francja podbija świat po raz kolejny , obecna granica w początkach XVII w to Persja - Kastylia z rozlicznymi koloniami w nowym świecie i tradycyjnymi wysepkami oporu w środku ( Austria jeszcze się trzyma , Turcja , Anglia , Kastylia, Litwa i duże mocarstwo Zakonu Krzyżackiego )

czytam Empire V - Pielewina , fajna rzecz

niedziela, 14 sierpnia 2011

słowo na niedzielę

Cel zazen

Jedynym celem praktyki zazen jest osiągnięcie uniwersalnej świadomości. Lub ujmując to inaczej - urzeczywistnienie.
Oznacza to, że musimy zobaczyć rzeczywistość swojej prawdziwej ludzkiej natury. Należy przebić się przez nasze błędne pojęcie ego, przebudzić prawdziwą uniwersalną jaźń, odrzucić całkowicie urojone ja. Powrócić do naszej pierwotnej natury Buddy.
Buddyzm zen naucza, że niebo (raj) i piekło są wytworami naszych umysłów. Kiedy nasze codzienne życie przepełnione jest egoistycznym, egocentrycznym działaniem. Wrogim lub z pozoru przyjaznym. Nasza prawdziwa świadomość zdominowana jest przez ja, wszystko wokół nas staje się wrogie, obce, odpychające, agresywne. To jest życie w piekle. Tak niestety żyje większość ludzi. Z chwilą kiedy uświadamiamy sobie nieistnienie ja, znika wszelkie cierpienie z nim związane. Wszystko i wszyscy w naturalny sposób stają się naszymi przyjaciółmi. Co za tym idzie jesteśmy w stanie posiąść uniwersalną świadomość.

(źródło Wikipedia)

sobota, 13 sierpnia 2011

różne

sobota

dzień , gdy nie wychodzę poza 4 ściany

robię pranie ( obiecane nieobecnej solenizantce , 2 ciuchy plus to co na siłę wygrzebałem ze swojego białego żeby coś wrzucić do frani )

słucham dużo muzyki południa , jest wesoła , żywa , radosna , nie pasuje do przegranych ...

zaczęłem oglądać Hellsinga OVA (tu odcinki są po 50 minut nie 22 , lecz fabuła oparta na tej samej mandze , choć więcej tu gagów i puszczania oka w animowy sposób, mam nadzieję na nowe wątki w dalszych odcinkach - te widziane w amv i zasłyszane - upadek Londynu i nazistowskie zombie )

oglądam też 1 odcinek True Blood z 2 giej serii , może nawet zmęczę ją do końca

wczoraj zasnąłem późno koło 2 giej

piątek, 12 sierpnia 2011


krótka posiadówa i
poranne obżarstwo (dostałem ekstra kalafior z bułką do odgrzania i utylizacji brzusznej , w połączeniu z kilkoma grzankami na jajku /... .ZAPYCHA )

śniadanie kończy się o 14 tej

dzień błyska przez palce , chciałoby się zrobić coś konstruktywnie destruktywnEgo

środa, 10 sierpnia 2011

i n w e n t a r y z a c j a

różne postaci



*Gvydion_the_Grey (Gvydion Szary ) brat z Szarego Zakonu (Grey Order)
najczasochłonniejszy protagonista

*Bertran De Born (BertranDeBorn) średniowieczny trubadur (?) którego Dante umieścił w kręgu piekielnym jako podżegacza wojennego w swej komedii , a Ezra Pound odgrzebał (czyżby)
" Sestyna Altaforte ... Eccovi Judge Ya ! "

*Sleggh (Ogr rzecz jasna )



wOw

Drwal 64 Woj człek
Rumpelnicki Gnom Warlock 11
Dear Hunter 11 Dreanai
Villon Złodziej (łOTR ! ) Krasnolud
Stephenfry (niepamiętam dokładnie ?)


***
(www-cyrodiil.pl ) coś niby mud niby przeglądarko-wa niby fabularnie sieciowa ... polecam

Gvydlyn Gaedas
Dunmer Złodź
mieszkaniec Bravil


Morrowind

Bhurratta Nord 13 poz
Poszukiwacz przygód - klasa "Bender zgniatacz" - nie pytajcie czemu takąż dziwną nazwę nadałem tej klasie ...

Arcanum

Daodao
halfing piroman







wtorek, 9 sierpnia 2011

visitours

i stało się znów inaczej
regres vs progres 0-0

chwilowo (lekko zaskoczony) wynajmuję pokój

najwyższa spóźniona pora) , połowa z 52 metrów czyli 26 (i jakoś tak)


ogólnie dziwny dzień

przynajmniej sensowne osoby

zainstalowałem starą (już) grę Troiki Arcanum
znam ją po paru przejściach-prawie podejściach jak zły szeląg , więc chyba jednak już nie wciągnie

słucham psychodelicznego rocka dziś( power of picts , "grannie" , itp YTub )

nie wypiłem jeszcze spirytusu , choć 50 kusi swym powabnym absyntom podobnym kolorem uzyskanym przez torebkę miętowej herbaty

itd itp etc cdn lub nie

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

zzz


"Grząskim jest bagnem pragnienie "
((Jonasz Kofta (tekst) muzyka Konieczny , archiwalny teledysk do Ziemi Ob. ))



niby tak
a może nie
nie będę się spierał
mao co będę
o ile ...

a tyle jeszcze czasu
i ogólnie niezbyt ekscytujące to lato
te wakacje

ale
ale wrócimy do szkoły
i będzie wypracowanie
"jak spędzaliśmy wakacje"

no cóż ...

niedziela, 7 sierpnia 2011

wampiry wampiry wszędzie wampiry

słucham starego jazzu (Chicagowskiego ) jest cudowny

skończyłem wczoraj w nocy czytać Ślepowidzenie
podchodzę powoli do Pielewina (V 4 Vampiry , znowu wampiry )

były w ślepowidzeniu (bardzo ciekawy pomysł na biologicznego wampira , wymarłego i wskrzeszonego z dna przez naukę 22 wieku )

pisze o nich Pielewin

stanowią oś fabuły Hellsinga

i True Blood

(o Zmierzchu :P nie wspominając)
to jakaś plaga



no i
Cyrodiil (www.cyrodiil.pl) gra na silniku mud ów , przeglądarko-wa w realiach Tamriel , stworzona przez Polaków z dużym potencjałem rpg owania po sieci , ha , parę lat temu bawiłem się chwilę grając w podobną opartą na tym pewnie silniku grę (o wampirach ) energia co godzinę , kanały i domy ....

czwartek, 4 sierpnia 2011

czfarteg

zasypiam późno (po 4 tej ) taki wybór

dziś dość prędko bo przebudzeniu wyprawa na Olszę , nawet chwilę oglądam tv (wiadomości głównie )

czytam Ślepowidzenie (akcja się rozkręca )

zbieram trochę swoich gratów , książek , numizmatów , gier , notatek i prania

wracam po 15 idę na przystanek

wróciło słońce , jest gorąco i jasno ...

środa, 3 sierpnia 2011

blindsight

mrok

prawie tak ciemny jak muzyka Current 93
i recytacje Davida Tibeta

książka Petera Wattsa (Ślepowidzenie) ma na początku motto (a nawet kilka )

pierwsze niepodpisane (może sam to wymyślił) głosi " Jeżeli nie cierpimy, nie żyjemy."
azaliż prawdą to jest ? chciałbym móc zaprzeczyć

czyż nie można zawsze wszystkiemu przeczyć

nie sądzę żeby dziś wydarzyło się cokolwiek ciekawego ...

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

poporządki

przemiany ruszają z kopyta ( !? )

wygląda na to że wynajmę 2 gi pokój , jutro się pewno to wyklaruje ostatecznie

dziś sprzątałem i grałem na zmianę , przestawiłem łóżko pod okno w pokoju od podwórka
trochę odczyściłem kuchnię , balkon i podłogi

zabawa mopem , zabawa gąbką , zabawa odkurzaczem , mycie kuchenki , układanie grató , opróżnianie szaf i szuflad (częściowe )

w ramach przerwy ruszyłem do biblioteki NCKu
ostatecznie nie pożyczając Złego LT
ale Dzinniki Kurta Cobaina
i powieść na podstawie której Herzog nakręcił Cobra Verde (*Bruce Chatwin Wicekról Oudijah " świetna rzecz )

kupuję 1/2 chleba (bardziej ciemny niż ten kupiony w sobotę ) ciastka i papier
z lewiatanów zniknęły najtańsze 5 l baniaki z wodą

sobota, 30 lipca 2011

Gvydion Szary

Gvydion_the_Grey < Grey to polski klan / Grey Order )

RoleMain

Age48 [33]

Generation1

Gold48,793

Experience39,460,991
+41,412,148
Level up at80,873,139

Kills 1539

Deaths 4666 ( sic !!!!!!!!!!!!!!!!!)

Rank#54

wysoce uzależniający Warband crpg mod (coś jak CS w realiach średniowiecznych , tylko lepszy ! )

sob

dziś :

1 sprzedana książka na allegro (nareszcie) akurat ta z której nie bardzo chciałem się pozbywać (The Scar ; China Mieville ; Blizna )

miło jest jednak przekazać książkę właściwej częstochowsko - krakowskiej czarownicy , także Ph D , (xD)

2 Dobiłem do 64 poziomu w WoW ie główną postacią , i do 10 alternatywną gnomem warlockiem Rumpelnickim (v. Shrek Forever)

3 Zrobiłem drobne zakupy , nieoczekiwanie dodatkowe ...

4 odkryłem niezłą kapelę " Jack the Ripper " , rodzeństwo z Francji bodajże , jednak spiewają po ang. (czy też raczej chyba śpiewali)

*J the Ripper zaczynało do duetu rodzeństwa ,ale zespół dorobił się około 8 osób ostatecznie ...

co zostaje , siedzieć i patrzeć jak truskawki rosną na Facebooku (Cityville)

piątek, 29 lipca 2011

kotlet

hasło na dziśiejszą kolacyę

GLUTAMINIAN SODU JEST PYSZNY i zdrowy BO JEST GLUTA...

Nowe oblicze Czapatów

"Najprostrzy przepis na podpłomyki to: mąka woda i trochę soli.
Ugnieść na ciasto by do palców sie nie kleiły, roawałkować na cieniutko, piec na gorącej patelni, gorącym kamieniu, gorącym popiele, gorącej blasze, aż zaczną się robić bąble, a one się przypieką lekko i gotowe.."


http://www.freha.pl/lofiversion/index.php?t2830.html


cóż hippisy na taki wynalazek mówią zazwyczaj z indyjska - czapati

środa, 27 lipca 2011

paradoxy


nie czyniąc zła
czujesz się źle

jak pic

"Spirytus - NIE ZALECAM PICIA NOWICJUSZOM. Ale ponieważ różnie może być, a mało kto Wam to powie, zrobię to ja. Spirytus pije się zupełnie inaczej niż wódkę. Mimo, że oba te alkohole pachną i wyglądają identycznie, wypicie kieliszka spirytusu jak kieliszka wódki doprowadzić może do poparzenia przełyku, a już na pewno do tego, że stracicie oddech. W przeciwieństwie do wódki spirytus należy łagodnie wlewać do gardła. Powolutku. To samo tyczy się nie rozrobionych nalewek, które robione są wszak na spirytusie. Uprzedzam, że wypicie kieliszka spirytusu, tak by sobie krzywdy nie zrobić, to duża sztuka i lepiej jej nie próbować, jeśli nie przyzwyczailiście gardła do różnych alkoholi. Bezwzględnie i obowiązkow na wdechu. Przypominam również, że spirytus to 95 lub 98 procentowy alkohol etylowy i jest zwykle dwa do trzech razy mocniejszy niż wódka."

tyle z cytatów z sieci

wrażenia praktyczne / osobiste za jakiś czas
szukam procy , tzn pracy , tzn procy

o co chodzi w Warband - native

ABIGEATUS st pol

wtorek, 26 lipca 2011

z wikip

De profundis (clamavi)... – (łac.) z głębokości (wołałem)..., z otchłani (wzywałem)...
Psalm 130 – zaczynający się od słów "De profundis clamavi ad te Domine..."
De Profundis – gra RPG.
De Profundis – album grupy Vader
De Profundis – dzieło Oskara Wilde'a
De Profundis – tytuł zbioru opowiadań (1946) Zofii Kossak.

wtorek, 19 lipca 2011

Koniec Rzymu

i spacer w deszczu

i kawa dobra choć rozpuszczalna

pyszne śniadanie z owoców i drożdżówek

i dzień który śmignął między palcami

rano 108 pokłonów

wczesnym popołudniem siedzenie , 2 x przerwane przez domofon 1 i przez dzwonek żebraka 2

trochę macham też hantlem

czwartek, 14 lipca 2011

herbata i kawa

108 pokłonów
przed snem , po nieprzespanej nocy ,
budzi mnie młotek o 12


kanapki z dżemorem (powidłem gwoli ścisłości)

i grzanki z 2 jajkami i odrobiną pieprzu kajeńskiego i kiszoną kapustą na dokładkę


w nocy czytam Peanantemę ( b . fajnie , znów wciąga , jakkolwiek neologizmy naukowo innoświatowe Stephensona nie ułatwiają lektury )
od środy prawie nie siedzę przy Warbandzie ; o !

trochę też podczytuję Maxa Rudwina popołudniu

jest bardzo parno , gorąco , bliża się burza

wtorek, 12 lipca 2011

who you ... ?

dychłem

zasypiam trochę wcześniej , wstaję przed 16

dychłem se

dalej -
idę na Tomex "z rana"

sprzedałem zapasową komórkę (obiecując donieść pudełko / instrukcję )

skip nie wypalił

gorąco jest i słonecznie , słońce powerze i przestrzeń poza mieszkaniem oszałamiają lekko , po dniach gdy niezbyt wiele wychodziłem

wciąż potrafię chwilami myśleć o sobie jako potencjalnym "posiadaczu-władcy" wszystkiego co widzę / świata / gdzież w tym jednak sens ?

potem robię małe zakupy
pranie
gotowanie

pseudo omlet z smażonym-topionym serem , kiwi (nie smakuje tak źle jak można by oczekiwać - razem ze skórką , dużą częścią jej , tak podobno się je jada tam gdzie rośnie)

przygotowania do powtórki z serialu "Rzym"

poniedziałek, 11 lipca 2011

Generalne porządki od balkonu po kuchnię i łazienkę , kąpiel , zabawa zfixowaniem wczorajszego pacha , i grzanki z jajkami i cebulą

kupuje chleb cebulę i 3 jajka, warzywniak przy przystanku otwarty jest zadziwiająco długo (choć sprzedawca już się zbiera i powoli pakuje kiedy przychodzę ) ...

niedziela, 10 lipca 2011

pompomom

"rano" (tj przed 17) siadam do kompa , znajomy polecił mi śmieszna grę Realm of Mad God , ot umowna grafika , różne kombinacje rozwoju do 20 leva w około 8 klasach , które można zmienić po śmierci postaci ....


w Warband crpg mod nowy patch

przez chwilę widzę przedpachowy bałagan w ekwipunku , przedmioty pozamieniało na inne ,

pachuje się szybko ,

poza tym rozgryzłem emulację starych gier Cqapcomu z tzw flipperów (program kawaks , nie należy rozizpowywać ROMów jak się okazuje) 1/20 z nich nawet działa , tzn mogłyby działać wszystkie ale te z torrenta coś kiepsko chodzą )


jem wieczorem makaron , "rano" 2 jajka na twardo , z których jedno pękło podczas gotowania , gorzka kawa jest dobra , przegryziona kanapką z dżemem , choc dżem swoje odstał w lodówce i wydaje mi się że dziwny ma smak ...

słucham dużo Wiczkrafta , świetnego zespołu metalowego , trochę XIII Stoletia .

sobota, 9 lipca 2011

nie mogę zasnąć prawie do południa , trochę śpię , budzi mnie domofon ktoś dzwoni do kilku mieszkań na raz żeby wejść bez słowa do bloku

idę kupić jajka , znajduję sklep z dość ekologicznymi (tzn można wybrać rodzaj hodowli od klatkowych do ściółkowych i ekologicznych choć przez ostatnie 2 kat. rozumieją chyba to samo )

potem robię placko-omlet z 2 jajek, wody, sezamu, mąki i drobnej resztki dziwnego sera z Ukrainy , z dodatkiem reszty cebuli i warstwą z dużej ilości puszkowanej kukurydzy , jest pyszny i tylko troszkę zbyt wypieczony :D ...

i tradycyjnie "poranna" duża kawa

ostatnio jem słono i ostro , dużo chilli , pieprzu , pieprzu kajeńskiego , też zaczyna mi smakować maggi

trochę pogrywam w Sid Meier's Pirates
trochę jak zwykle w Warbanda Crpg
oglądam 1 odcinek starego Hellsinga

wieczorem gotuję biały ryż , pożarty i jakby trudno było się nim całkiem nasycić mimo dodatku oleju ...

piątek, 8 lipca 2011

oczekiwanie

czekam

i jest z tym dobrze
z nutką niedowierzania
ale wspaniale jest
czekam i już niedługo ...

czwartek, 7 lipca 2011

Dziwne dni

dziwny nastał czas
trudno mi określić jak się tu znalazłem
dni płyną , dość podobne do siebie , czasem wychodzę z domu , czasem nie
dziś byłem kupić chleb i listek gumy do żucia , wyrzuciłem też makulaturę
w końcu nie pada , jest gorąco , słonecznie

dawno nic nie czytałem , śpię do wczesnego popołudnia , zasypiam nad ranem ,

piję 2 lub więcej kaw dziennie ,czarna herbata się skończyła , czasem popijam zieloną

trochę odkurzyłem mieszkanie , został jeszcze mój pokój , trochę posprzątałem rzeczy część pałętających się ubrań znikła w szafach , naczynia są znów w większości czyste

niedziela, 3 lipca 2011

Krakon 2011 i już po

po Krakonie
po "nocy filmów gotyckich"
popopopo


Warband domaga się pacza
paczowanie się nie udaje
reinstalacja trwa kurewsko długo
*$^*@$$@ steam

czytaj nie mam jak ćpać mej ulubionej obecnie gry

Krakon dosyć się udał

manga inwazjuje stary konwent fantastyczny , ale to dobre , dobre , manga to obłęd , manga to śmiech , manga ma dużo wigoru i nie jest drętwa , no i manga nosi kocie uszka i koszulki " I love < B Juri
poza tym dużo planszówek (Claustrophobia ! super )
karcianka Manczkin i nowi krewni i znajomi

aż szkoda że nie trwało dłużej dłużej

wtorek, 28 czerwca 2011

O czym tu pisać ?

O czem tu pisać , kiedy nie dzieje się wiele
o zmianach pogody ?
o muzyce ?
serialu ?
grach?



słońca teraz nie ma , było rano gdy zasypiałem , powoli powoli zasypiałem

słycham Grayweyardu (klasyfikowane jako doom metal , szwedzki zespół , w sumie lekki jak rock prawie )

przed snem obejrzałem odcinek True Blood (egzorcyzmy matki Tary )

gram w Crusader Kings (średniowieczna Polska podbiła właśnie Tunis i okolice Gruzji , tudzież Finlandię ... )
i wciąż najwięcej w Warband Crpg Mod

przed chwilą byłem na zakupach ( 4 jajka , połówka ... chleba )
piję kawę
dzwoniłem do babci , pewno jutro ją odwiedzę ...

poniedziałek, 27 czerwca 2011

W oczekiwaniu na Krakon

Kombinuję jakby tu pójść na konwent ...
z Magnifikonu mogłem jeszcze zrezygnować , ale to była inna sprawa , dobrego , długiego konwentu rpg nie doświadczałem od kilku lat , co z tego że na obrzeżach ...



pewno trzeba będzie coś pożonglować (ciekawe czy określenie buskować też może tyczyć żonglerki ) ...

no i gram , zasypiam późno , wstaję popołudniem , śnie mi się że siedzę w knajpie w pożyczonym kostiumie kota (LARP albo inna cholera , może w Kazamatach )

trochę bawię się grą paradoxu - Crusader Kings , XII wieczna Polska rozciągająca się od Abchazji po Finlandię , żeby było śmieszniej drugi władca w dynastii był trędowaty ...

jednak głównie Warband CRPG , grinding do 33 poziomu



przez kilka dni po przesileniu czuję jakiś absmak i gardłowe sprawy ..... już jednak lepiej , tylko sen umyka ....

niedziela, 26 czerwca 2011

GO & TB

coś się porobiło z komórką , niby działa , ale co 24 około h , chyba gdy kończy się bateria zaczyna się włączać i wyłączać , nie da się jej też wyłączyć bez wyjmowania baterii bo momentalnie uruchamia się z powrotem , dziś zafundowało mi to pobudkę , o niezłej porze - koło 15 tej

12 000 000 exp do 33 poziomu Warband Crpg mod , dołączyłem do GO Gray Order polskiego sojuszu ... w końcu trzeba będzie kupic mikrofon i przejść na teamspeak ...

oglądam ostatni serial A B . True Blood , obecnie gdzieś do połowy pierwszej serii , w sumie ambiwalentne odczucia , nie jest tak dobry jak 6FU , ale traktuje o wampirach co jest zaletą , jednak pomieszanie wątków nie służy fabule , wampiry niby są tematem głównym , ale dochodzą prochy , dyskryminacja itp itd i jest lekki groch z kapustą

no i faktycznie to chyba najbardziej pieprzny serial HBO , które bynajmniej nigdy nie przestrzegało specjalnie purytańskich standardów

niby ogląda się dziwnie , ale wciąga , co jakiś czas przychodzi lepszy wątek lub scena ( jak transformacja Billa Comptona w wampira , reminiscencja ) czołówka pierwszej serii także bardzo mi się podoba ....

czwartek, 23 czerwca 2011

Wszystko zgrabnie się układa ?! niemożliwe ...

prawie jak w tytule

czytam posty sprzed paru nastu dni i widzę że wszystko rozstrzyga się ostatecznie lub nie , lepiej lub gorzej , w każdym razie nastąpiły co najmniej dwa istotne rozstrzygnięcia (choćbym tylko ja je widział i uznawał)

pracować trzeba
pracować się nie chce

może trzeba pisać
pisanie nie idzie

jeśli to akceptacja zmian jest wolnością

jeśli bieg pór roku zastyga latem

jeśli duch (owość) sobie fika koziołki i radośnie wiruje

to wciąż nic z tego nie ma i tak dobrze jest

poniedziałek, 20 czerwca 2011

czytane ... np to

1. Lot nad kukułczym gniazdem / Ken Kesey ; przeł. [z ang.] Tomasz Mirkowicz. (egz. 310002245000) -
2. Ideologia New Age / Michel Lacroix ; przeł. z fr. Magdalena Gałuszka. (egz. 310002331800) -
3. Diabeł w legendzie i literaturze / Maximilian Rudwin ; przeł. [z ang.] Jacek Illg. (egz. 310002328700) -

sobota, 18 czerwca 2011

śr pop - sb

zwariowany tydzień

wracam rano do domu tramwajem z mostu Grunwaldzkiego , po imprezie Inferno w Kazamatach

(dawno nie "bawiłem" się tak " dobrze " )

prawie nie mam kaca , w końcu po 17 robię zakupy i tak leniwie płynie czas ...

filmy w Kolanku bardzo fajne (Ajami ) i Walc z Basz. (tym razem rozumiem fabułę , bo polskie napisy dużo zmieniają )

no i zapiekanka z sosem Tobasco - pychota

w czwartek 3 filmy w Kawiarni Naukowej (Buka Film) i późne powroty zatłoczonym autobusem z dworca

środa , jednak nie docieram do Ptaśka na jam session ,,,, wernisaż Kasi bardzo fajny , trochę znajomych długo nie widzianych , a na dole spotkanie z Świetlickim (ale tłok taki że właściwie trudno obserwować )

później Fort i obserwacja zaćmienia pełni księżyca z tarasu na kopcu Kościuszki

środa, 15 czerwca 2011

różne różne

pn

bar

Mostowa
(wyjątkowo trudno )

1 pivo w Kaza . , piwo Łomża nie smakuje dobrze ( czekając na tramwaj) ,w rozmowie zjadam przecinki w zdaniu

dalsze spotkanie


ogólnie zwichrowany , rozedrgany dzień

mało snu


wt

też dziwny dzień
też mało snu
ale :))

czytam trochę czeskiej powieści i rozprawki o filozofii New Age

śr


spędzam chwilę w starym mieszkaniu na Olszy , w tv leci Ran Kurosawy , oglądam końcową 1h (?)

w hucie
gotuję ziemniaki , należy im się


planuje iść na wernisaż zdjęć do "Albo tak " i może na jam session

piątek, 10 czerwca 2011

7 czakram ziemi / koncert kolanko

eskapada rowerem z huty na Kazimierz

koncert zaczyna się z opóźnieniem , bardzo fajny , można poskakać , jakkolwiek folk afrykański jest chyba najmniej preferowaną odmianą folku w moich własnych rankingach , to ten koncert był bardzo dobry ...

raptem 2 piva , nalot na Kazamaty , gdzie nie zagrzewammmm miejsca i spacer wzdłuż
Wisły ...

dojeżdżam rowerem do ronda Mogilskiego gdzie okazuje się że podjeżdża błyskawicznie nocny , rower i tak w tamtej mniej więcej okolicy czeka na serwisowanie (opony , łańcuch ) ...

b. miły wieczór
po wernisażu obrazów Oli Kiełbińskiej

(w świetlicy na ul Czystej )

bardzo udany wernisaż, urodziny , koncert gitarowy , miło spotkać starych znajomków i po-przebywać w takim towarzystwie

ciekawe malarstwo (jakkolwiek nie jest to coś na czym się bym dobrze znał )


później , koło 22 :30 trafiam do jazzrocka , chcąc nie chcąc umawiałem się wcześniej

stamtąd też wracam autobusem do Huty po 4 tej , po paru piwach , dawno dym z papierosów nie wydawał mi się aż tak męczący ...

ciekawy Cover Metallica feat Ray Davies (to chyba był master of p.) ale albo Dj miał źle podpisany tytuł który mi pokazał , albo piosenki nie ma nigdzie na youtubie , mozliwe zresztą że to był inny klasyczny kawałek Metalliki nie master

środa, 8 czerwca 2011

Wielkie pytania

czy na tym polega specyfika mów dharmy , że masz zawsze wrażenie, że ktoś manipuluje tobą z wielką mocą (w pozytywnym znaczeniu słowa manipulacja :D rzecz jasna )

że wszystko ( a przynajmniej większość zdań , wskazówek , anegdot , uwag ) dotyczy właśnie ciebie i jest oparte lub odnosi się do twoich przeżyć , perypetii , przeszłości lub sposobu życia

trochę to dziwne w zestawieniu z refleksją, że jest się w grupie słuchaczy , w większym audytorium

...

Bon Haeng w Krakowie

...

i na YouTubie

http://www.youtube.com/watch?v=Bm27p82Dj5M&feature=related

blade noce

wt / śr


niezły dzień
drobne zakupy na Tomexie (NF ; kalendarz z rycinami map Pierwszej Rzeczpospolitej ... )
trochę ćwiczę z hantlem


i średnia noc , kładę się po 3 ciej ale nie mogę zasnąć do rana
rozpamiętuję ;)

wtorek, 7 czerwca 2011

gram do 3;33 , najpierw w M&B ogniem i mieczem , chwilę w crpg mod , wieczorem na dobre wciąga mnie Alpha Protocol (właściwie włączyłem tylko by sprawdzić czy aktualizacja sterowników pomogła ) , crpg / fps w realiach szpiegowskich , konczę misje w Arabii Saudyjskiej i Tajwanie

wstaję ostatecznie po 11 tej

chwilę siedzę (po turecku dla odmiany ... )


jem talerz mleka z płatkami i muesli
robię kawę
siadam przy Face Booku
czas przepływa ...

czas wziąć kąpiel , pójść na obiad , byle do jutra ...


w sobotę było pomroczne ognisko i grill na działkach , impreza przeciągła się i przerodziła w after-party na oś Oświecenia , udało się przetrwać dla odmiany w stanie nie strucia % ...

niedziela, 5 czerwca 2011

Achuj

A chuj wesoła przygodo
zaraz wypłyniemy w długi reys
i tak
nie prześcigniemy
Odyseusza

a tam
abakus błyszczy
abbandonasi

cóż to za cholerne słowo się tu wkrada ?

tygrysie tygrysie
twoje cętki błyszczą w mroku
poproszę 20 dkg kocich oczek

puenty brak

piątek, 3 czerwca 2011

pt

tuż po ósmej budzi mnie domofon , monter do windy chce wejść do bloku , potem znów zasypiam

Alpha Protocol jest całkiem fajny , chociaż potrzebuję zaktualizować sterowniki graficzne żeby usunąć zniekształcenia

poza tym niewiele ciekawostek

gram na kompie

smażę pyszną jajecznicę z smażonym serem i cebulą
jem posiłek w barze mlecznym (fasolka szparagowa , młode ziemniaki, mały kefir ,
buraczki ) robię trochę zakupów

letnia nawałnica moczy mnie całkowicie gdy wracam do domu

czwartek, 2 czerwca 2011

śr. czw.

wtorkowy wieczór był dniem sprzątania
częściowo nałożyło się to też na środę , po raz kolejny robię pranie w pralce "Frania"
popołudniu przychodzi deszcz , burza i grad , przynajmniej się ochładza , ściągam pranie z balkonu i rozwieszam w środku po wszelkich dostępnych i zaimprowizowanych przestrzeniach , stołkach , kaloryferach ...

znów obiad w barze mlecznym , płacę zaległy rachunek za prąd
przychodzi pismo z urzędu , wezwanie (właściwie nie do mnie )
dzień dziecka ...


późniejszy plan dnia ulega nieoczekiwanej zmianie ...

wieczorem czytam trochę Peanatemę

kończę główny wątek fabuły Fable III , faktycznie niespecjalne zakończenie , choć gra pozostaje otwarta i można bawić się pobocznymi misjami i eksploracją świata Albionu i Aurory

siedzę jeszcze chwilę przy Warband Crpg Mod

zasypiam późno (choć jak na moje standardy nie bardzo późno )


czwartek

wstaję koło 10 tej
zupełnie wynaturzony dzień

wyjaśniam sprawę z urzędem skarbowym , na szczęście wystarczy telefon
popołudniu wychodzę kupić 1 rzecz , ale w rezultacie robię zakupy w kilku kolejnych sklepach

przy piekarni Awiteksu wisi kolorowy plakacik nt. spotkania z nauczycielem Zen w Kolanku na Mostowej ( 8 VI ) ;)) ...

napisałem maila do pomocy technicznej cd-projectu , błyskawiczna odpowiedź i okazuje się że Alpha Protocol powinno zadziałać po spatchowaniu do v 1.1


za to Europa Universalis III niestety wciąż nie chce działać , ciemny monitor przy menu ładowania i startowym ...

wtorek, 31 maja 2011

pon , wt

poniedziałkowy wieczór pod znakiem Warband Crpg Mod , także większa część wtorku , upalny dzień , rano robię z przerwami 54 pokłony , popołudniu wychodzę do baru mlecznego koło dawnego kina Świt , gotują bardzo dobrze , stały zestaw "Placki z pieczarką" (ziemniaczane) i bukiet z jajkiem , dziś naprawdę pysznie smakuje

jakieś drobiazgi (kubek , drewniany talerzyk-miska z Targu Różności )

potem spacer na Plac Centralny , gdzie spędzam chwilę w kolejce po lody , takoż spożywając je , zakupy i powrót

ogarniam w końcu trochę mieszkanie , odkurzam i porządkuje ...

obejrzałem dziś 4 tą cześć Indiana Jonesa , znośna ... :)

poniedziałek, 30 maja 2011

party on party off

2 dni imprezowania , czwartek i sobota

za to praca wre , w piątek spontanicznie postanawiam wpaść do ośrodka zen , przejeżdżając tak czy owak 22 przez Dietla w drodze do huty ...

w sobotę spotkanie z nauczycielem Dzogczen - Jimem Valby na rajskiej , bardzo odświeżające , bardzo trafne , ciekawe i inspirujące

potem zaś wino piwo i impreza w Kazamatach (lekki zawód muzyczny)
największa perwercha muzyczna na "perwers party" to Lady Gaga i jakieś inne wieśniactwo (dosłownie)

klawiatura w komórce mi się popsuła , dobrze mieć zapasową

oraz efekt poimprezowy to przespanie popołudnia niedzielnego aż do 6:30 rano (jako że nie chciałem znów siedzieć po mocy i wybijać się z rytmu snu )

posiana lawenda nie chce wzrosnąć

sobota, 28 maja 2011

Kułak

zapomniane słowo

***

Zabijam czas
nim będę mógł zapić czas
zabijam czas

jest koniec maja
początek czerwca

przed południem
ciemno i chłodno

Niech ryczy ...
... ... ...

dokonały się łowy
tylko kto
upolował kogo ?

tróturrutu
O czym szumią norweskie wierzby ?
- Wróżby Kałmuka Konfidenta Kołchoxnika

słowo ucieka z końca języka , cofa się w głąb

niepotrzebne Ci słowa
jeżeli pragniesz napisać tekst

niedziela, 22 maja 2011

That's All

Genesis - That's All


Just as I thought it was going alright
I find out I'm wrong, when I thought I was right
s'always the same, it's just a shame, that's all
I could say day, you'd say night
tell it's black when I know that it's white
s'always the same, it's just a shame, that's all

I could leave but I won't go
though my heart might tell me so
I can't feel a thing from my head
down to my toes
so why does it always seem to be
me looking at you, you looking at me
s'always the same, it's just a shame, that's all

Turning me on, turning me off
making me feel like I want too much
living with you's
just putting me through it all of the time
running around, staying out all night
taking it all instead of taking one bite
living with you's
just putting me through it all of the time

I could leave but I won't go
it'd be easier I know
I can't feel a thing from my head
down to my toes
but why does it always seem to be
me looking at you, you looking at me
s'always the same, just a shame, that's all

But I love you
more than I wanted to
there's no point in trying to pretend
there's been no-one who
makes me feel like you do
say we'll be together til the end

I could leave but I won't go
though my heart might tell me so
I can't feel a thing from my head
down to my toes
so why does it always seem to be
me looking at you, you looking at me
s'always the same, just a shame, that's all

But I love you
more than I wanted to
there's no point in trying to pretend
there's been no-one who
makes me feel like you do
say we'll be together til the end

Just as I thought it was going alright
I find out I'm wrong when I thought I was right
s'always the same, just a shame, that's all
I could say day, you'd say night
tell me it's black when I know that it's white
s'always the same, it's just a shame, that's all

piątek, 20 maja 2011

wczoraj i dziś

od wtorkowego poranku kiedy poczłapałem na drugą stronę ulicy wyjaśniać nieporozumienia co do zamknięcia konta dziadka w PKO Bp nie wychodziłem z domu (no chyba że na balkon)

dziś po 20 tej konieczność aprowizacji sprawiła że dotarłem aż do Polo Marketu , za placem centralnym
no i wyrzuciłem śmieci , już od pewnego czasu na to czekały


i tradycyjny powrót z sporym plecakiem zakupów

także fascynujące obserwacje kobiety wykładającej towar w Polo ( niezła nerwica )

dziś padał grad , ochłodziło się trochę dzięki temu , właściwie pamiętam ten opad jako przerwę w śnie , jedną z przerw ...

Ikea przysłała kupon na 20 zł ...

400 str Peanatemy za mną , ale od wczoraj więcej gram , mniej czytam

słucham Dj Krusha - bardzo podobają mi się jego playlisty wrzucone na youtube

obejrzałem rano 2 ostatnie odcinki anime "Death Note" , 3 ci od końca mnie nie urzekł , zamknięcie już tak , pewnie nawet obejrzę film pełnometrażowy (tj animację , nie aktorski ) szczególnie że opowiada fabułę dotyczącą Shimigami , którzy są moim zdaniem bardzo ciekawymi postaciami

Face Book

można powiedzieć że wciągnął bardzo , szczególnie odkąd nie przesiaduje sporadycznie przy internecie w bibliotekach , by sprawdzić pocztę , ew, by użyć allegro , i nie chodzi o lansowanie się (które być może dla niektórych jest przewodnią ideą Fb)

można dzielić muzykę , czasem bardzo piękną , odkrywać nowych wykonawców i gatunki

ułatwia też przepływ informacji , choć przyznaję że z info . o wydarzeniach koncertach itp. korzystam mniej niż w 5 % obecnie

można bawić się tworząc mistyfikacje , zmieniając wyświetlaną nazwę użytkownika , dodając ciekawe grafiki

z gier przeglądarkowych właściwie nie ma nic co byłoby przez dłuższy czas pasjonujące , na początku wciągają , potem stają się monotonne .. trwam mimo to przy Legacy of 1000 suns , Project Legacy (Assasin Creed) też ciepło wspominam ...

Battllestar Gallactica właściwie nie zaliczam do kategorii gier fejsbukowych , choć chyba jest sprzężona z tą technologią , to jednak to właściwie gra niezależna / klasyczna online , można grać ile się chce , nie ogranicza nas żaden głupi pasek energii (trzyma poziom )

sporo jest na Face Booku gierek słownych i graficznego humoru , a szczególnie zabawna zabawa słowem jest czymś co bardzo lubię ...

minikowenty (2) Cafecon
oraz sesja Cthulhu i konwent Neuroshimy w Kazamatach były fajnymi wydarzeniami o których dowiedziałem się z Fb

spora część virtualnych znajomości również ma swój pewien urok

niedziela, 15 maja 2011

Peanatema

Inkanter: Postać legendarna, wśród sekularów powszechnie kojarzona ze światem matemowym. Przypisuje sie jej zdolność manipulowania rzeczywistością materialną za pomocą zaszyfrowanych słów i fraz. Idea inkantera wywodzi się z prac prowadzonych w matemach w okresie poprzedzającym Trzecią Łupież. Rozpowszechniła się w kulturze popularnej, gdzie fikcyjni inkanterzy (wywodzący się rzekomo z tradycji halikaarnijskiej) toczyli mniej lub bardziej widowiskowe pojedynki ze swoimi śmiertelnymi wrogami, retorami (kojarzonymi z proceńczykami). popularna wśród historyków teoria głosi, że Trzecia Łupież została w głównje mierze spowodowana powszechną wśród sekularów nieumiejętnością odróznienia inkanterskiej fikcji od rzeczywistosci.
- Słownik, wydanie czwarte, 3000 p.r.



(Neal Stephenson / Peanatema )

sobota, 14 maja 2011

Warband Kampania cd

chwilowo znów bawię się w tryb single , odpoczywając od multi
i nabijając acziki xD

łapanie bojarów kraju z którym walczę , to się chyba nie znudzi prędko

o yeah !

ciasto omnomnomnomnom ciasto

obżeram się ciastem, które ktoś mi sprezentował
piję kawę i gawędzę (gawędziłem)

za to oddałem jedną z dwóch zapasowych komórek

i tak

zabawa trwa
widziałem wczoraj przedstawienie Króla Leara w teatrum STU , gościnnie(?) - Daniel Olbrychski w roli króla , kawał sztuki ...

nagle okazuje się że rozpoznają mnie ludzie zapoznani virtualnie , w NH mieszkający (tj 1 osoba) nie ma to jak zabawa Facebookiem

w sumie zabawny zbieg okoliczności


z innych dyskusji Facebook owych : W Iranie przestępca oślepił kobietę kwasem , teraz z godnie z prawem równej odpłaty , ma ona możliwość złapanego oślepić tą samą metodą , ciekawe czy wybierze słusznie czy sprawiedliwie


stworzyłem rano , w ramach bezsenności, alternatywną postać (alt) w M&B crpg mod , nazwaną Bertran De Born (patrz piekło Dantego , krąg 8 , patrz Sestyna Altaforte Ezry Pounda ) ale na razie nie wychodzę poza noobiczne stadium wieśniaka ...

Jacek Kowalski bardzo ładny hołd oddaje pieśni i poezji starodawnej , chwała mu za to .

środa, 11 maja 2011

środa (poprzez bramę srebrnego klucza)

b. późny obiad w barze mlecznym przy placu centralnym , nadmiernie ostry barszcz z fasolą , niedojedzona sałatka i znów omyłkowo chcą mi dorzucić mielonego , nic z tego
(ostatnio zostawiłem placki , bo polano je sosem gulaszowym , ale to było w barze blisko Francesco Nullo)

odkurzyłem część mieszkania

rano świrnięty syn sąsiada z ostatniego piętra , wyrzucił ojcu spodnie przez okno i wylądowały na mojej barierce balkonu , oddałem je jakiejś sąsiadce (przerywnik w śnie)

piję kawę

zaraz biorę kąpiel

8807991 punktów doświadczenia podstawową postacią w Crpg mod potrzeba ponad 17 700 000 do 32 poziomu ;/

tryb Battle w crpg mod to niemal czysty skirmisz (dziwne zdanie wiem) to chaotyczne potyczki w których trudno zachować zwarty szyk , kawaleria wjeżdżająca w plecy , strzały uderzające znienacka (oczywiście można też samemu tak działać jak się uda)

wtorek, 10 maja 2011

reminiscencje teraźniejsze

czytam dużo wstecz, tego co tu napisałem reminiscencja / częściowa introspekcja z tych kilku lat

no i tak

są wspomnienia
i nocne pobudki, kiedy zaczynasz myśląc o treściach które rzucasz w sieciosferę i chcesz je sprawdzić , na ile poprawne , pomijając literówki , pomijając lans lecz doceniając zadziwienie samym sobą

obudziłem się koło drugiej , już prawie szósta i sen mnie ogarnia , po przekąsce i miętowo-nasennej herbacie , cytryna smakuje pysznie ...

dzieje się wiele w Krakowie
konwenty , wydarzenia , LARP-owe niedziele w kazamatach, wystawy , koncerty , imprezy ... puszczam to wszystko mimo , choć cząstka mnie chciałaby wszystkie to pochłonąć , doświadczyć

zbliża się majowy zlot w Bieszczadach , ostatni nawiedzałem już 2 lata temu i to było jakieś intensywne i jakieś bardzo pamiętne , może też odświeżająco - męczące
na pewno słodko kwaśne i cierpko gorzkie , ale o tym człowieku który nazywał się Drwalem i był tam myślę już jak o obcym ...

jednak Kraków , moloch , nie chce mnie wypuścić z swej grawitacji , odzywają się nazbyt długo odkładane powinności , rachunki , sprawy , obowiązki , wyzwania ... lecz jednak może ?

sam dobrze wiem że do tej imprezy mam tak ambiwalentne podejście, że czepię się wielu wymówek by nie być , nawet jeśli wydaje mi się, że być tam chce bardzo

w piątek , wcześniej , możliwy teatr
choć nie wiem czy chce mi się iść na Króla Leara , pewnie dziś się okaże ...



pisałem tak dużo o grach , cóż kocham grać , nie chce mi się tłumaczyć dokładnie czemu

tak pisałem i cytowałem sporo wierszy , ale kolejno zakochiwałem się w pannach poetkach , zresztą z czasem tak jest , że odkrywasz czasem , że nieomal co trzeci człowiek z twego otoczenia pisze wiersze ...

gołębie znów gruchają na balkonie , choć gniazdo jednak zrobiły piętro niżej i w
prawo

dni zaczynają się coraz wcześniej

znów zgubiłem ulubioną malę (żal) i słuchawki do telefonu ...

ale dostaje słowa i wiadomości , cieszą i absorbują , dialog trwa
sprzątanie , zmywanie , pranie , gotowanie , praca praca i jeszcze raz praca u podstaw :))

nie no żartuję , ale tak całkiem to się nie obijam ...

poniedziałek, 9 maja 2011

weekend i dalej

sobota -
ognisko w deszczu , bardzo miłe i zabawne , a na pewno zalatujące siarką (o yeah)

crpg mod 30 poziom , zostało 2-4 h (?) grania do 31 (zależy od mnożnika )

trochę muzyki , trochę zakupów , planuję dziś obejrzeć ostatnie 3 odcinki "Death Note"

zmiana , brak zmiany wszystko to jedno

bardzo lubię maj

i tak pranie , sprzątanie , gotowanie , ale z niczym mi się nie spieszy

miło patrzeć na ludzi kapiących się w majowym słońcu , siedzących przy Alei Róż w Hucie , jeżdżących , chodzących i biegających

huta jest zielona , jest zadziwiająco swojska , czego się nigdy nie spodziewałem ...

środa, 4 maja 2011

warband mod crpg

Warband raz jeszcze
nowe oblicze

multi w modzie crpg całkowicie powala

exp do pewnego stopnia nabija się automatycznie , tzn dostaje się go w trakcie gry za sam udział , przy czym mnożnik x1 - x5 zależy od zwycięstw jakie odnosi strona po której walczymy (są tylko dwie )

wg crpg warband wiki jest to 1000 exp na minutę (przy mnożniku x1 )

gra jest bardzo dynamiczna , łatwo zginąć , jest bardzo dużo strojów , zbroi i ekwipunku (zasadniczo ofensywnego , defensywnego , plus sprzęt oblężniczy )

bardzo ładnie prezentuje się orientalne uzbrojenie , którego już w podstawowej wersji gry było trochę , tu mamy efektywnie wyglądające zbroje samurajskie , katany i inne japońskie zabawki , włącznie z shurikenami i bombami dymnymi

jeden raz brałem udział w rozgrywce na mapce gdzie ustawiono boty (przy zdaje się mniejszym przyroście doświadczenia )

mapki też są bardzo ciekawe

nowe twierdze , tryb zdobywania i obrony zamków wygląda fenomenalnie...

bitwy i inne takie

gra jest " trudniejsza " i o niebo bardziej satysfakcjonująca niż tryb kampanii (przyznaje że po paru miesiącach dosyć mnie znudził)

cóż mod nie dopuszcza nielegalnych kopii , tzn potrzebny jest klucz do gry z pudełka , współpracujący (?) ze steamem , ale w wypadku tej gry warto wydać 35 - 40 zł ...

recenzenci straszyli że serwery multi w warbandzie są wyludnione i puste , co absolutnie nie jest prawdą w modzie crpg , jest do wyboru ponad 10 serverów , czasem nawet z zapełnionym limitem dla niektórych ...

jedyna obawa że istnieje limit doświadczenia 31 poziomu , ale trudno mi stwierdzić czy tak jest w istocie ...

no tak , system zdobywania doświadczenia powyżej 30 poziomu (parę / naście dni) jest przykry , tzn na 31 trzeba uzbierać 8 000 000 , czyli coś koło tego co w sumie trzeba był uzbierać od 1 - 30 ...

z drugiej strony ma to pewien plus , bo np w porównaniu z WoW em nie ma tu noobów nieszkodliwych całkiem (no może 1-5 lev?) wiele zależy od umiejętności , a każdy celny cios jest groźny (odbierając sporo hp)

od 31 można się bawić w grę "od nowa" jako własny potomek , generacja 2 , 3 itd ...

z trochę szybszym rozwojem i odziedziczonym sprzętem , w tym niedostępnym (masterwork , hardened armor , spirited horse ...)

na razie 2 b. zręcznych graczy zwróciło moją uwagę Ninja Xualitia (jakoś tak) , która sama potrafi wygrać końcówkę bitwy , kiedy zostaje przeciw niej nawet 7 wrogów , przy czym ma bardzo fajny styl strzałów z małej kuszy z ukrycia i szybkiego , nader efektywnego rąbania wrogów w zwarciu

oraz CrazyAlcoholRainbowPig zaobserwowany dziś w nocy , wyglądający jak noob , wieśniak itd itp , ale masakrujący na podobnej zasadzie , wojskowymi (?) widłami i shurikenami (pewnie mają udawać podstawową broń wieśniaków - kamienie) poza tym jak nie docenić takiego nicka !

oczywiście jest więcej takich graczy , morderczych kawalerzystów , zakutych łbów z 2 ręczną bronią drzewcową , łuczników snajperów , którzy w jednej potyczce załatwiają do 20 kilku przeciwników ...

niedziela, 1 maja 2011

Death Note , jeszcze trochę ...

po dwudziestu kilku odcinkach muzyka z intro zmieniła się na coś mocniejszego , za to intro wygląda trochę gorzej , ale ogólnie zmiana in plus

no tak w pewnym momencie zaczynają się dłużyzny i serial wytraca impet , ale z czasem się to poprawia , dziwne jest też wplatanie typowych dla anime wątków humorystycznych (Misa Misa rządzi) do serialu o takiej tematyce ...

ogólny klimat to mocna paranoja , szukanie Killera :D tzn po japońsku Kira (kiry)

sobota, 30 kwietnia 2011

Death Note (anime)

nie oglądałem nigdy specjalnie wiele anime , parę filmów i jakieś cztery seriale
pierwsze odcinki "Death Note" bardzo mi się spodobały i skończyło się na obejrzeniu ośmiu (po 22 minuty ?) na
www.animebuzz.com
więc oglądałem prawie do samego rana

koncepcja jest bardzo ciekawa , Shinigami to niezły wesołek , jedyne drobne minusy jakie na razie zauważam to muzyka w intro i może pewna dłużyzna w wątku byłej agentki FBI i jej rozmowy z Lightem ...

cóż zobaczymy dalej ...


ech i tak to jest pochwalić coś nazbyt wcześnie
9 ty odcinek buforuje się b. wolno (buforuje ? hm jest takie słowo ?? ) no nic trudno ...

czwartek, 28 kwietnia 2011

dni dyni

Warband 36 poz
przemianowałem państwo na "Państwo Środka"


ale właściwie od wczoraj kończę czytać horror Simmonsa "Letnia noc" dawno powieść nie wciągnęła mnie tak by przeczytać kilkaset stron prawie jednym tchem , a jakoś tak się stało od 1/3 (?) książki , gdzieś od legendy o Dzwonie Borgiów (:D )

coś jak lekka zgaga po Coli czy też po spaghetti instant

wyszedłem kupić chleb przed 20 tą w szarej koszuli , szarych dresach i ciężkich czarnych butach ( polskie armijne) ...

wieczór lody coral , sałatka meksykańska , danie instant, cola ...

drugi dzień z rzędu pobudka przez telemarketing , wniosek prosty , trzeba jak wcześniej odkładać słuchawkę ...

przedwczoraj obejrzałem film Kim-Ki Duka "wiosna, lato ..." bardzo fajny , co ciekawe reżyser gra w nim jednego z bohaterów ...

wtorek, 26 kwietnia 2011

znów coś extra z Fb

Poematy „Zimnej Góry”

1.
Ścieżka prowadząca do domu Han Shana jest zaiste śmieszna.
Istnieje droga, lecz nie widać śladu wozu ani konia.
Zbiegające się ze sobą wąwozy — ciężko śledzić ich zakręty,
Bezładnie pomieszane skały — niewiarygodnie surowe.
Tysiące traw pochylają się pod ciężarem rosy,
Porośnięte sosnami wzgórze szemrze na wietrze.
I jeszcze zgubiłem skrót wiodący do domu,
Ciało zapytuje cień: jak za mną nadążasz?

2.
W gąszczu skał wybrałem sobie miejsce —
Są tu ścieżki dla ptaków, ale żadnego szlaku dla mnie.
Co się kryje poza ogrodem?
Białe obłoki lgną do niewyraźnych skał.
Ile to lat już tu żyję?
Nieustannie mijają wiosny i zimy.
Idźcie, zapytać rodzin, posiadających srebra stołowe i powozy:
„Jakiż pożytek z tego całego hałasu i pieniędzy?”

3.
W górach panuje chłód.
Zawsze jest tu zimno, nie tylko tego lata.
Postrzępione skarpy wiecznie otulone śniegiem,
Lasy w ciemnych wąwozach nasiąkają mgłą.
W końcu czerwca trawa jeszcze kiełkuje,
Na początku sierpnia zaczynają opadać liście z drzew.
Tu właśnie przebywam, wysoko w górach,
Spoglądam i spoglądam, lecz nie jestem w stanie ujrzeć nawet nieba.

4.
Poganiam mego konia przez zrujnowane miasto.
Doszczętnie zniszczone miasto przygnębia mego ducha.
Wysokie, niskie, stare gzymsy
Ogromne, małe grobowce, którym przybywa lat.
Mój cień porusza się w samotności;
Nie słychać nawet trzasku kurczącej się trumny.
Żal mi wszystkich tych zwyczajnych kości,
Które w księgach Nieśmiertelników pozostają bezimienne.

5.
Pragnąłem osiedlić się w dobrym miejscu:
„Zimna Góra” będzie bezpieczna.
Delikatny wiatr porusza ukrytą sosną —
Posłuchaj uważnie — dźwięk staje się wyraźniejszy.
Tam w dole, siwowłosy człowiek
Mruczy przez cały czas czytając pisma Huang i Lao8).
Od dziesiątek lat nie powracam do domu,
Już nawet nie pamiętam drogi, którą tu przyszedłem.

6.
Ludzie pytają o drogę prowadzącą na „Zimną Górę”.
Do „Zimnej Góry” nie można dotrzeć żadnym szlakiem.
Latem lud tu nie topnieje,
Wschodzące słońce niewyraźnie majaczy w wirującej mgle.
Jak mi się to udało?
Mój umysł nie przypomina waszych umysłów.
Gdyby wasze umysły były podobne mojemu,
Moglibyście ją zdobyć i przebywać właśnie tutaj.

7.
Osiedliłem się na „Zimnej Górze” bardzo dawno temu,
Wydaje się jakby upłynęły niezmierzone lata.
Wędruję swobodnie, czaję się za drzewami i potokami,
I przesiaduję godzinami, obserwując zjawiska.
Ludzie nie zapuszczają się głęboko w góry.
Białe obłoki zbierają się i kłębią.
Rzadka trawa służy za materac,
Błękit nieba jest świetną kołdrą.
Zadowolony, z kamieniem pod głową,
Pozwalam niebu i ziemi przechodzić swoje przemiany.

8.
Wdrapuję się na „Zimną Górę”.
Szlak biegnie bez końca:
Długi wąwóz zapchany osypującymi się kamieniami i głazami,
Szeroki strumień, majacząca we mgle trawa.
Mech jest bardzo śliski, jakkolwiek nie padał deszcz,
Sosna śpiewa, choć wiatr nie wieje.
Któż potrafi przeskoczyć ziemskie więzy
I siąść wraz ze mną wśród białych obłoków?

9.
Droga prowadząca na „Zimną Górę” jest wyboista i mroczna,
Ostre, poszarpane bruki — oblodzony brzeg strumienia.
Wokół nieustannie zawodzące i ćwierkające ptaki,
Posępny i sam — lecz nie samotny — pieszy.
Wiatr uderza po twarzy niczym bicz
Kręcę się i upadam — warstwa śniegu przykrywa mi plecy.
Mijają kolejne ranki, a ja nie oglądam słońca
Upływa rok za rokiem — ani śladu wiosny.

10.
Żyję na „Zimnej Górze”
Od trzydziestu długich lat.
Wczoraj wzywałem przyjaciół i rodzinę:
Ponad połowa z nich odeszła już tam, gdzie trwa wieczna wiosna.
Powoli pochłaniany, tak jak świeca skracana przez ogień;
Nieustannie płynę, niczym przemijająca rzeka.
Rankiem staję twarzą w twarz z samotnym cieniem:
Nagle moje oczy czerwienią się od łez.

11.
Źródlana woda w zielonym potoku jest przejrzysta,
Księżycowe światło zalewa „Zimną Górę” bielą.
Cicha iluminacja — duch rozświetla się sam od środka
Kontempluję pustkę: ten świat przekracza ciszę.

12.
W ciągu pierwszych trzydziestu lat mojego życia
Przemierzyłem setki i tysiące kilometrów.
Wędrowałem wzdłuż rzek, przez gęstą zieloną trawę,
Wkraczałem do miast, gdzie gotował się czerwony kurz.
Zażywałem środki odurzające, lecz nie udało mi się zostać jednym z Nieśmiertelnych;
Czytałem księgi i pisywałem poematy poświęcone historycznym dziejom.
Dziś powróciłem na „Zimną Górę”:
Zasnę przy strumieniu i oczyszczę sobie uszy.

13.
Nie mogę znieść tych ptasich treli
Udaję się teraz na spoczynek w mojej słomianej chacie.
Kwiaty wiśni przybrały się w jasną czerwień
Wierzba wystrzela puchem.
Poranne słońce przeprawia się ponad błękitnymi szczytami,
Świetliste obłoki myją się w zielonych stawach.
Kto wie, że przebywam z dala od świata pokrytego kurzem,
Wdrapując się na południowy stok „Zimnej Góry”?

14.
„Zimna Góra” kryje w sobie wiele cudów,
Ludzie, którzy się na nią wspinają, zawsze wpadają w przerażenie.
Kiedy świeci księżyc, woda skrzy się przejrzyście
Trawa trzęsie się i szeleści w podmuchach wiatru.
Na nagiej śliwie zakwitają śnieżne kwiaty
Na martwym pniu osiadają liście mgły.
Pod dotykiem deszczu wszystko odświeża się i ulega ożywieniu,
Podczas ciężkiej pory roku nie możesz przejść strumieni w bród.

15.
Na „Zimnej Górze” żyje nagi robak
O białym ciele i czarnej głowie.
W dłoniach trzyma dwa zwoje ksiąg,
Jednym z nich jest Droga, a drugim — jej Moc.
W jego chacie nie ma garnków ani pieca,
A on godzinami wędruje w koszuli i przekrzywionych spodniach.
Jednak zawsze dźwiga miecz mądrości:
Pragnie nim ściąć bezsensowne pragnienie.

16.
„Zimna Góra” jest budowlą
Pozbawioną belek i ścian.
Sześć wejść pozostaje szeroko otwartych na prawo i lewo,
Błękit nieba tworzy główną salę.
Pomieszczenia są nieznaczne i nie posiadają lokatorów,
Wschodnia ściana uderza o zachodnią,
A środek wypełnia nicość.

17.
Wierzyciele nie zawracają mi głowy
W chłodzie rozpaliłem małe ognisko
Kiedy doskwiera mi głód, gotuję sobie nieco zielonych warzyw.
Nie mam żadnego prawa własności, tak jak bogaty chłop
Z jego olbrzymią stodołą i pastwiskiem —
On tylko wznosi więzienie dla siebie samego.
Raz się tam znalazłszy, nie może się wydostać.
Pomyśl o tym —
Wiesz dobrze, że może to przydarzyć się i tobie.

18.
Skoro ukryję się na „Zimnej Górze”
Żyjąc z górskich roślin i jagód
Przez całe życie — to, czym mam się martwić?
Każdy podąża tylko za swoją karmą,
Dni i miesiące przepływają jak woda,
Czas to tylko iskierki wykrzesane z krzemienia.
Idź naprzód i pozwól, aby świat się zmieniał —
Ja jestem szczęśliwy siedząc sobie wśród tych skał.

19.
Większość ludzi z T'ien-t'ai
Nie zna w ogóle Han Shana
Nie wiedzą, o czym on naprawdę myśli
I nazywają jego mowę głupią.

20.
Zaledwie znajdę się na „Zimnej Górze” — zmartwienia ustają,
Koniec ze splątanym, przeczulonym umysłem.
Nieuważnie skrobię wiersze na kamiennej skale,
Przyjmując cokolwiek się pojawia — niczym łódź unosząca się na wodzie.

21.
Jakiś krytyk próbował mnie poniżyć mówiąc:
„Twoim wierszom brakuje podstawowej prawdy, wynikającej z Tao.”
A ja przypominam sobie jak żyli starożytni,
Którzy byli biedni i nie troszczyli się o nic.
Śmieję się z niego,
Zupełnie nie dostrzegł istoty sprawy,
Tacy ludzie
Winni zająć się tylko zarabianiem pieniędzy.

22.
Ileż to jesieni żyję na „Zimnej Górze” zupełnie sam?
Nucę sobie piosenkę — bez jakiegokolwiek żalu.
Zaspokajam głód jednym ziarenkiem lekarstwa Nieśmiertelnych,
Stały, bystry umysł; opieram się o kamień.

23.
Na szczycie „Zimnej Góry” samotny, okrągły księżyc
Rozświetla czyste bezchmurne niebo.
Obdarzajcie czcią ten bezcenny naturalny skarb
Ukryty w pięciu cieniach, zatopiony głęboko we własnej osobie.

24.
Mój dom od samego początku znajdował się na „Zimnej Górze”,
Wędruję wzdłuż wzgórz, z dala od trosk.
Dotarłem do celu — i setki spraw pozostały bez śladu,
Wolny — płyną teraz przez galaktyki,
Fontanna światła w samym umyśle —
Nic takiego, a jednak pojawia się tuż przede mną:
Teraz znam perłę natury Buddy
Potrafię z niej skorzystać: nieograniczona, doskonała przestrzeń.

25.
Kiedy ludzie widzą Han Shana
Twierdzą, iż ten oszalał
Wystarczy tylko na niego spojrzeć —
Odziany w łachmany i skóry.
Nie pojmują mojej mowy
A ja nie przemawiam ich językiem.
Oto, co mogę powiedzieć wszystkim tym, których spotykam:
„Wytężajcie się i przybądźcie na Zimną Górę”.
Przypisy

1)
Han Shan (jap. Kanzan), nazywany „Zimną Górą” — żył najprawdopodobniej na przełomie VIII i IX wieku, jakkolwiek niektórzy badacze skłonni są widzieć w nim postać mitologiczną, której istnienie uzasadnia jedynie zbiór niezwykłych poematów, doskonale reprezentujących ducha chińskiego czan i głęboko zakorzenionych w tradycji taoistycznej. Przypisywana Han Shanowi kolekcja jest niejednolita stylistycznie i mogła — jak twierdzi Edwin G. Pulleyblank w swojej pracy „Linguistic evidence for the date of Han-shan” — powstawać praktycznie na przestrzeni całego panowania dynastii T'ang (618–905). Z kolei chińska badaczka Jia Sinhua przypisała autorstwo ponad 50 poematów Han Shana innemu mnichowi o nazwisku Caoshan Benji (840–901). Spór trwa do dnia dzisiejszego i nie pozostał rozstrzygnięty.



http://www.mahajana.net/teksty/han-shan_poematy.html


Czang-Kaj-Szek, Roosvelt, Churchill. Konf. w Kairze