Gvydion

Gvydion
main char /Gvydion/ Warband crpg mod 34 l

sobota, 28 lutego 2009

"Wojna o dąb"

Emma Bull "War for the Oaks", urbanfantasy .
(A.Sapkowski przedstawia, N.Gaiman rekomenduje).

Właśnie skończyłem czytać.

Bardzo muzyczne, lekko się czyta, co ciekawe główna bohaterka ma na imię Eddie i jest muzyczką, rockmanką, tak jak autorka EMMA (Emma - Eddie !?).

Przypomina styl Neila Gaimana (widać go inspirowało).

Warto znać jeśli kogoś ciekawi urbanfantasy, ale zdecydowanie bardziej podobało mi się inne, klasyczne, opowiadanie fantasy Emmy Bull
(ze zbioru "W hołdzie królowi" dedykowanego JJRT).

Klasyczne starcie fantasy dobro - zło tym razem rozgrywa się w naszym świecie (w Minneapolis). Jasny Dwór walczy z Ciemnym Dworem o panowanie nad miastem, istoty fearie przypominają "fearie" z Sandmana.

piątek, 27 lutego 2009

Ognisko na Łysej Górze

Parę dni temu znów wybrałem się na popołudniowy spacer "survivalowy".
Inną trasą, przez prądnik czerwony, obok cmentarza Batowice, tym razem zamiast skręcić w prawo na Fort Sudół poszedłem prosto pod górkę (wg. znaku do fortu było 4,5 km). Jak się potem okazało szlak prowadził prosto do Bibic.
Poaustriacki fort Łysa Góra, schron amunicyjny. Tylko jedno duże pomieszczenie. Coś na kształt dużego bunkra posypanego śniegiem. Zapaliłem ognisko ze zeschłych traw / chwastów, pomagając sobie znalezionym kawałkiem gazety (Patent bardzo podobny do ogniska z traw z filmu "Dersu Uzała" Kurosawy).
Jako, że wciąż byłem w stanie zauroczenia Kołysanką Heather Dale, pośpiewałem nad płomieniami.

http://www.wikimapia.org/#lat=50.1051941&lon=19.965291&z=15&l=28&m=s&v=2

Wychodzi na to że zwiedziłe mtylko część fortu, (schron amunicyjny), jestem ciekawy jak wygląda reszta !



Wyschnięta trawa wysoka na około 0,5 - 1 m pali się bardzo dobrze, ale spala się szybko. 1 wiązka nie starczyła na długo (mniej niż 10 min).
Gdy dotarłem do Bibic zniechęcił mnie cywilizowany wygląd okolicy i po odczytaniu tablicy informacyjnej, uznawszy że warto będzie zajrzeć tu kiedyś przy świetle dnia, zawróciłem do domu.



"Fort 47 Łysa Góra – powstał w latach 1872-1885 jako fort Twierdzy Kraków. Fort Łysa Góra zalicza się do największych artyleryjskich fortów tej twierdzy. Miał 6 baterii i był fortem jednowałowym. Obiekt ten należał do V sektora obronnego, fortyfikującego miasto od północy. Fort 47 Łysa Góra posiada typowe elementy fortu artyleryjskiego, wyróżnia go jednak wielkość i rozległość. Fort znajduje się we wsi Węgrzce koło Krakowa." ...

"Schron amunicyjny "Łysa Góra" został wzniesiony latach 1913 - 1914 według typowego projektu opracowanego przed 1913 roku. Posiada konstrukcję kamienno-ceglaną ze stropem stalowo-betonowym, pokrytym blachą. Schron posiada jedno duże pomieszczenie magazynowe doświetlone dwoma oknami. Podzielono je ścianką działową z cegły na przedsionek i izbę właściwą. Ścianka działowa posiada otwór strzelniczy osłaniający wejście. W przedsionku znajdowała się pompa, a pod poziomem podłogi cysterna na wodę. Stosowano oświetlenie naftowe, lampy umieszczano w niszach ściennych zamykanych oszklonymi drzwiczkami. Wejście do schronu zamykane było dwuskrzydłowymi drzwiami pancernymi i kratą ze stalowych prętów na ramie z kątownika, okna zabezpieczały okiennice pancerne. Schron zachowany jest w złym stanie, nie jest obsypany ziemią, elementy wyposażenia zostały zezłomowane."

środa, 25 lutego 2009

108

To jest 108 post. Hurra ...

108 mistyczna liczba wschodu

rano (kiedy starczy mi samodyscypliny i energii ) robię 108 pokłonów .

W jodze z tego co słyszałem też jest "ćwiczenie" 108 pokłonów dla słońca.

wtorek, 24 lutego 2009

Matt Groening Rulez

Benders Game

Powstało 5 filmów, pełnometrażowych animacji w świecie Futuramy, Benders Game jest 3cim.

Benders Game jest genialny. Dawno się tak nie uśmiałem. Humor trafi zapewne do każdego kto grał w rpg / czytał "Władcę pierścieni"(jest też drobna, ale genialna, wstawka Star Warsowa !).
Poniekąd znajomość futuramy pomaga zrozumieć pierwszą część filmu (obejrzenie 1 i 2 sezonu).
Ale ostatnie 40 minut dziejących się w realiach "fantasy" jest tak czy inaczej powalające.

Futurama jest trochę bardziej agresywna w swych żartach niż Simpsonowie. Jest też powiewem świeżości dla Simpsonów, wciąż tworzona przez Mata Groeninga.


Gary Gygax (twórca gier rpg) pojawia się jako postać po raz pierwszy w ostatnim odcinku drugiego sezonu, odć 20 - "Anthology of interest". (w spec-zespole prezydenta USA Ala Gore, z Deep Blue i Stewenem Hawkingiem).

English wikipedia :

"Futurama: Bender's Game is the third of the four direct-to-DVD Futurama films that make up the show's fifth season. It was released on November 4, 2008 on DVD and Blu-Ray.

According to the Beast with a Billion Backs commentary, the idea to spoof Dungeons and Dragons and the death of its creator, E. Gary Gygax, happened at around the same time, but are coincidences. The film is dedicated to Gygax, and contains a post-credits scene featuring his appearance in the episode "Anthology of Interest I". The title of the film is also a pun on the book Ender's Game by Orson Scott Card."

Robin

Lytil Jhon and Robyne Hude
Wayth-men ware commendyd gude
In Yngil-wode and Barnysdale
Thai oysyd all this tyme thare trawale.

( http://en.wikipedia.org/wiki/Robin_Hood )



znalazłem starą książczynę - "Wesołe przygody Robin Hooda" Howard Pyle
wyd Iskry Warszawa 1961
angielska wikipedia zawiera spis innych książek Pylea (4 t. arturiańskie )

Dokonano też ekranizacji jego powieści "Men on iron", z licznymi zmianami.

(The Black Shield of Falworth is a 1954 film made by Universal Studios, produced by Robert Arthur and Melville Tucker and directed by Rudolph Maté)






(Pyle (Welsh: Y Pîl) is a village in Bridgend county borough, Wales. Pyle railway station is on the London - South Wales main line and also the Cardiff - Swansea line.)

poniedziałek, 23 lutego 2009

Wygrzebane na youtubie cd

http://www.youtube.com/watch?v=s8W-1aAzY18
(sword and sorcery , wpisałem - Fritz Leiber)

http://www.youtube.com/watch?v=zdCY6rFclxY
(wpisałem Karol Płudowski, chatka AKT mieści się w Karkonoszach, przez kilka lat odwiedzałem to wesołe miejsce w wakacje)

http://www.youtube.com/watch?v=F3Wr0Qwet4E
(inne zdjęcia z chatki i okolic , muzyka Wolna Grupa Bukowina)

http://www.youtube.com/watch?v=5nWQhq-zfrs&feature=related
(AKT filmik instruktażowy pt. jak dojść :D)



http://www.youtube.com/watch?v=BNpgdGEgrtY
(ktoś pyta Seung Sahna czy był kiedyś Mahakaśjapą )


Gudo Nishijima Roshi talks about how to recognize true Buddhism.
http://www.youtube.com/watch?v=EYnP609nGgs

http://www.youtube.com/watch?v=CgCKK629E74
(Seung Sahn , z polskimi napisami, TPSA anegdota )

http://www.youtube.com/watch?v=1bopuUtvJDg
(podzielność uwagi a zen )

http://www.youtube.com/watch?v=s55BgZdJrys
"Chasydzi tańczący na ulicy Leżajska w trakcie uroczystości związanych z 221-szą rocznicą śmierci cadyka Elimelecha."
nie tak efektywne jak Austeria ale za to prawdziwe .

Odkrywanie muzyki na youtubie ...

Tekst:

Nalywajmo brattia
w krysztalewi czaszi,
szczob szabli ne braly,
kuli szczob mynaly
holiwonki naszi!

Szczoby Ukrajina
nasza ne plakala,
szczoby nasza sprawa,
kozackaja slawa
powik ne propala!

Bo kozacka slawa
krowiju polyta,
siczena szablamy,
rubana meczamy,
szczej slozamy byta.

Zaspiwajmo brattia,
poky je szcze syla,
poky do pochodu,
poky do swit soncia
surma ne surmyla!


http://www.youtube.com/watch?v=yPLZAz5kqG8&feature=related

niedziela, 22 lutego 2009

Dlaczego nie wierzę w Freudyzm

Wystarczyła lektura części książki Eysencka i artykułu w Charakterach polskiego autora (propagującego poglądy Eysencka) żebym silnie zniechęcił się do freudyzmu.

Także ciekawa jest przyczyna ostatecznego rozłamu między Freudem a CG Jungiem. Freud starał się wykreować go na swojego sojusznika / pupila, Jung zaś ostatecznie zerwał tą relację, po rejsie do ameryki, kiedy to mieli okazję spędzić razem sporo czasu. Jung wprost stwierdził, że Freud jest osobą znerwicowaną.


Zacytuję


http://www.biblionetka.pl/ks.asp?id=107041



Recenzje i opinie o książce



"Nie daj się autorytetom!, autor: LeMona, dodana: 06.12.2008

"Wygłosiłem wiele wykładów, których przedmiotem były tematy podejmowane w tej książce; te moje wystąpienia zwykle oceniane były jako »kontrowersyjne«. Nie wątpię, że i tę książkę recenzenci nazwą »kontrowersyjną«"[1] – w taki oto sposób autor "Zmierzchu i upadku imperium Freuda" uprzedził mnie w ocenie jego książki. Podobnie jak jej pierwsze słowa i tytuł, cała praca jest dobrze skomponowana, zwięzła, mocna i sugestywna, ale jednocześnie jakby z posmakiem zbytniej waleczności i zadufania w sobie.

Autor, guru psychologii drugiej połowy XX wieku, twórca słynnej teorii osobowości, orędownik metod eksperymentalnych i terapii behawioralnej, stara się przekazać kilka istotnych faktów: po pierwsze, osobowość Freuda - jako uzależnionego od matki, niezaspokojonego seksualnie kokainisty - niestety negatywnie wpłynęła na jego zdolność myślenia i tworzenia teorii. Po drugie: badania dowodzą, że psychoanaliza jest skrajnie nieskuteczna, a teoria seksualności dziecięcej nie pokrywa się z rzeczywistością, podobnie jak mit o ojcobójstwie wyznaczającym początek kultury. Po trzecie: interpretacja snów nie odkrywa niczego, czego byśmy sami o sobie nie wiedzieli, a na pewno nie prowadzi do ujawnienia wypartych pragnień z dzieciństwa. Podsumowując: "To, co jest nowe w tych teoriach, nie jest prawdą, a to, co jest prawdą, nie jest nowe"[2].

Zasadniczo taka książka, jak "Zmierzch i upadek" jest bardzo potrzebna. Urzeczywistnia spokojne i racjonalne spojrzenie na dzieło Freuda, podejście do niego na tych samych zasadach, co do innych psychologów. Prostuje dziesiątki wniosków, dopowiada wiele faktów. Umożliwia przez to odbrązowienie autorytetu. A wszystko to za pomocą idealnego - zwięzłego i działającego na wyobraźnię - stylu. Fakt, że książka jest niewielka objętościowo, a przy tym tak ciekawa i rzetelna, że autor nie omieszkał wskazać nam najlepszych prac do dalszej lektury, jednym słowem - jej walor popularnonaukowy, jest jej największą zaletą.

Niestety, istnieje też największa wada, już zasygnalizowana. Naprawdę nie da się uniknąć wrażenia, że Eysenck zajmuje stanowisko niezwykle nieugodowe. Przemilcza osiągnięcia Freuda – to, że zadał on tyle wartościowych pytań w dziedzinie osobowości, rozwoju dziecka, dynamiki relacji międzyludzkich, że faktycznie zapoczątkował psychoterapię. Autor zaledwie wspomina, że psychoanaliza jest ogromnie trafna z hermeneutycznego punktu widzenia, ale nie rozwija tego wątku (ma swoje powody, lecz można z nimi dyskutować).

Potencjalnym czytelnikom książkę polecam, niech jednak mają się na baczności i, jak mawiał sam pan Eysenck, nie wierzą niczemu, czego sami nie sprawdzą.



---
[1] Hans Eysenck, "Zmierzch i upadek imperium Freuda", tłum. Anna Jarczyk, wyd. WiR Partner, 2002, s. 7.
[2] Ibidem, s. 29.


Czemu o tym piszę ? - wszystkim domorosłym psychologom dedykuję, z sympatią.
Carl Gustav Jung był za to postacią ciekawą (w przeciwieństwie do Freuda) , napisał Sermones ad mortum (pismem automatycznym) i obszerną księgę pt. psychologia a alchemia. Zdarzało mu się zwrócić oczy na wschód, szkoda że niezbyt wnikliwie(opierał się niestety na nieprecyzyjnych przekładach, w jego czasch nie było lepszych). *

*
"Zainteresownie jakie Jung żywił wobec buddyzmu i filozofii Wschodu, był owystarczająco duże, aby napisać wstęp do pierwszego przekładu "Bardo Thodrol"...
Niestety, wskutek błędnego tłumaczenia, wydanego przez Evantsa-Wentza, Jung nigdy nie uzyskał jasnego zrozumienia nauk dzogczen, czyli "wielkiej doskonałości". W wyniku tego błędnie zinterpretował "jeden umysł" jako odnoszący się do nieświadomości, którym on nie jest"

cytat z wprowadzenia Michaela Katza
Czogjal Namkhai Norbu "Joga snu i praktyka naturalnego świtła" wydawnictwo A Kraków 2007 / biblioteka Rajska.

sobota, 21 lutego 2009

czwartek, 19 lutego 2009

Kołysanka i dżiny

Dziś znalazłem świetną piosenkę na youtube

Mordreds Lullaby ( "Making of Mordred") poniżej tekst *

Ode to Mordred (mordreds song Blind Guardian) też jest ciekawe, piosenke znam na pamięć, ale ładnie ją skomponowano z filmem "Excalibur".


Kiedy byłem dzieckiem moim marzeniem było posiadanie lampy z dżinem (butelki, pierścienia itp). Dżin spełnia marzenia, życie staje się proste. Wystarczy wszechmocny, czarodziejski sługa.
Kiedy wspominam dzieciństwo wydaje mi się, że często zatapiałem się w marzeniach, trudno opisać konkretnie taki stan umysłu, upłynęło już wiele czasu, więc trudno mi sobie przypomnieć dokładne szczegóły.

Choć dobrze pamiętam np. chwile zabawy w przedszkolu. Wieczorami (pewnie była zima, wcześnie przychodził wieczór) kiedy właściwie już nikogo nie było lubiłem kręcić się w miejscu w kółko (aż do nudności i zawrotów głowy) jak derwisz.

Chodząc po osiedlu lubiałem mrużyć oczy i patrzeć na wydłużone promienie latarnii.

Kiedyś podczas zazen dotarł do mnie drobny wgląd (o ile tak to mozna określić)
przypomniąłem sobie powieść "Bracia Lwie Serce" . Jako dzieciak czytałem ją pewnie ponad 10 razy. Powieść przedstawia wprost koncept reinkarnacji (czy też raczej nieśmiertelności, w tym samym ciele, w różnych światach quasifantasy). Koncept z Braci lwie serce nie odpowiada dokładnie wschodniej idei reinkarnacji ale jest podobny.

Inną ulubioną lekturą były kroniki Narnii (szczególnie tom 1-3, Książe Kaspian).

Oczywiście "Wesołe przygody Robin Hooda" H.Pylea. Następna rzecz którą czytałem wciąż od nowa co jakiś czas. Witalne i świetnie napisane (przez amerykanina co ciekawe).

W 3ciej klasie podczas choroby, kiedy niewiele miałem do roboty poza leżeniem w łóżku, (mieszkalismy wtedy w akademiku UJ-tu !), przemęczyłem Krzyżaków.

Zresztą kiedy chodziłem do 12 podstawówki połykałem kolejne tomy jakiegoś okropnego, grafomańskiego czytadła ...

Przeczytałem całe "Złoto gór czarnych" Szklarskich i kilka innych książek o indianach. (Karola Maya nawet nie wspomnę).

Na "Hobbita" JRRT trafiłem pewnie w 5 klasie.

Gdzieś w 7 (? 8) klasie trafiłem na Amber Zelaznego(wtedy absolutnie mnie oczarował) i na pierwszy zbiór opowiadań o Geralcie z Rivii.

Nie pamiętam kiedy dokładnie przeczytałem Ivenhoe.

Bardzo dużo czytałem podczas 5 lat mordęgi w XII LO. Choć było to już raczej fantasy i SF. "Egipcjanin Sinuhe" Waltariego, cały cykl "Królowie przeklęci" francuska powieść historyczna, z czasów Filipa Pięknego i procesu templariuszy (obie pozycje w wakacje).








*"Mordred's Lullaby"
--Heather Dale

Hush child, the darkness will rise from the deep
And carry you down into sleep,
Child, the darkness will rise from the deep
And carry you down into sleep.

Guileless son, I'll shape your belief,
And you'll always know that your father's a thief,
And you won't understand the cause of your grief,
But you'll always follow the voices beneath.

Loyalty, loyalty, loyalty, loyalty,
Loyalty, loyalty, loyalty, only to me.

Guileless son, your spirit will hate her,
The flower who married my brother the traitor,
And you will expose his puppeteer behavior,
For you are the proof of how he betrayed her loyalty.

Loyalty, loyalty, loyalty, loyalty,
Loyalty, loyalty, loyalty, only to me.

Hush child, the darkness will rise from the deep
And carry you down into sleep,
Child, the darkness will rise from the deep
And carry you down into sleep.

Guileless son, each day you grow older,
Each moment I'm watching my vengeance unfold,
For the child of my body, the flesh of my soul,
Will die in returning the birthright he stole.

Loyalty, loyalty, loyalty, loyalty,
Loyalty, loyalty, loyalty, only to me.

Hush child, the darkness will rise from the deep
And carry you down into sleep,
Child, the darkness will rise from the deep
And carry you down into sleep.

poniedziałek, 16 lutego 2009

16 II 2009

Pożyczone (Rajska)

Emma Bull - "Wojna o dąb" (urban fantasy z serii Andrzej Sapkowski poleca).
Kim Stanley Robinson - "Czerwony mars" .



Zenobia (mój czarny myszoskoczek) gryzie rękę która ją karmi. Ogólnie gryzie co popadnie. Za to Zuzanna (szara gerbilla) jest nader spokojna.
Co dzień wypuszczam je na podłogę mojego pokoju. Na wybieg (przegroda miedzy ścianą i łóżkiem z głośników i szufladek. Zenobii często udaje się pokonać barierę.
Na noc zamkykam je w akwarium. Czasem wydają odgłosy, jakby świergot.
Zenobia jest nerwowa i dzika, Zuzanna spokojna, łatwiej daje się złapać.
Kupiłem je w galerii handlowej. Kąpią się w piasku jako zwierzeta pustynne.

"Nienauczeni miłości"

Taki tytuł nosi antologia (wiersze i manifesty) Tadeusza Wojciecha Drwala (mojego ojca).


NIENAUCZENI MIŁOŚCI


We wtorek w godzinach popołudniowych policja rzymska znalazła zwłoki przewodniczącego Chrześcijańskiej Demokracji, porwanego przed 54 dniami przez organizację terrorystyczną Czerwone Brygady - 61-letniego Aldo Moro.
PAP, 10 maja 1978


Nienauczeni miłości,
nienauczeni wspólnot,
znający tylko własny ból w otaczającej pustce -
kiedy przyjdą, aby Ciebie także rozstrzelać,
nie znajdziesz w nich żadnego mostu,
o którym musieliby zapomnieć,

będą Ci patrzeć prosto w oczy
czujnym spojrzeniem bez cienia litości,
jak na kolejny żeton w grze ze światem.

Kiedy przyjdą, aby Ciebie także rozstrzelać,
zrozumiesz, że należało żyć inaczej,
że są następnym tylko po Tobie pokoleniem
i nawet tej wiedzy nie zdążysz nikomu przekazać...



Kraków, maj 1978



GATHA I


Czasem mam wiele do powiedzenia,
a czasem pragnę milczeć,
sam siebie nie rozumiem,
czyż to nie jest wspaniałe ?



GATHA II


I znów szmer, na który nie zwróciłeś uwagi,
jaki Bóg Ci objawił hierarhię wartości,
skąd wiesz, że to właśnie nie jest Jego język,
którym przemawia z nieznanych nam przyczyn ?



GATHA III


Prawda często nakazuje mi krzyczeć,
łagodność przemilczać -
czym jest ta prawda i łagodność,
którą rzekomo głoszę ?

niedziela, 15 lutego 2009

Survival i anarchia

Znów złapała mnie zajawka survivalowa. Okazuje się że jest trochę tekstów o survivalu zimowym. Isohunt zapewnił niezły zbiór tekstów ("military training" 641 mb w pdf to dużo wiedzy) .
Między innymi Anarchists cookbook* x2 . (US Army survival field manual i kilkadziesiąt innych pozycji w tym podręcznik sygnowany przez Rangersów - Delta Force).

Co do praktyki to zebrałem się dość późno z domu, więc zapadał zmrok gdy wędrowałem do celu znalezionego na bardzo dobrej interaktywnej mapie

Fortu Sudół (najbliższego w mojej okolicy) koło cmentarza Batowice.

Fort 47 1/2 Sudół

międzypolowy fort pancerny obrony bliskiej;

Adres: ul. Powstańców;
Rok budowy: 1895 - 1897;
Uzbrojenie: dwie wieże pancerne dla armat PK.M.94, grubość pancerza 80 mm;

Nie jest może tak rozległy jak fort gdzie ćwiczą się maniacy ASG (Prokocim), ale i tak całkiem ciekawy. Parę zachowanych "pokojów" niezbyt zaśmieconych.

Przy obecnych warunkach w dłuższych wyprawach warto użyć rakiet śnieżnych.
Pewnym problemem jest też zdobycie wyłącznie bezmięsnego żarcia na dłuższym survivalu**, choć pewne źródła piszą o takiej możliwości.

*Anarchistyczna książka kucharska
śmieszna pozycja. Zapewne anarchizm na przełomie XIX i XX w carskiej Rosji, czy pod zaborami terror w wydaniu PPSu miał sens, ale obecnie nie ma żadnego.
Jeśli chcecie masy głupawych info. pt. jak skonstruować 10 rodzajów domowych bomb, zrobić narkotyk z bananów, włamywać się, hakować i odpalać samochody bez kluczyków.
(najśmieszniejsza pozycja - jak sabotować Fastfood).

** Doczytałem army survival manual
wygląda na to że jest bardzo dużo roślin jadalnych, gorzej będzie ze smakiem i znalezieniem tych rosnących u nas. (dąb, sosna ...)

piątek, 13 lutego 2009

Czarna komedia marki HBO - serial 6FU

"Sześć stóp pod ziemią" (SFU - six feet under).
Jeden z najlepszych seriali jakie miałem przyjemność oglądać (obecnie zaczynam 2gą serię). Scenariusz Alana Balla (autora American Beauty i True Blood ).
Właściwie odkryty przypadkiem. Jestem kinomaniakiem, bardzo lubię czytać recenzje filmów w "telewizyjnej" (piątkowy dodatek do Wyborczej). Tam też tydzień temu był artykuł o serialu "True Blood", jako że ostatnio nęciły mnie Gotyckie klimaty, poczytałem o serialu o wampirach. Jednak postanowiłem wpierw obejrzeć SFU.
SFU jest wielkie. (Jeśli nie wierzycie sami obejrzyjcie), Filmweb wystawia mu świetną recenzję, wiele pochwał napisano w postach.
(poza tem można SFU traktować jako przypomnienie o nietrwałości, ew. nieczystości
v. hinayana ...)
Swego czasu większośc kumpli z paczki rpgowej zachwałała inny serial HBO "Rzym".
Był niezły, kręcony z rozmachem z wyrazistymi głównymi bohaterami (ciekawy bo historyczny). Mimo to SFU jest moim zdaniem na razie najlepszą produkcją HBO.
Jedną z głównych ról (Davida Fishera) gra Michael C. Hall znany również z roli Dextera.

Także zdarzyło mi się obejrzeć pożyczone 2 pierwsze odcinki "Kompanii Braci" (Band of Brothers) może kiedyś obejrzę dalsze.

Zatem w moim prywatnym rankingu pierwsze miejsce obecnie zajmuje SFU dalej pewnie Skins (szkoda że powstały tylko 2 sezony). Simpsonowie jako animacja stanowią trochę inną jakość. "The Unit" Davida Mammeta (seraial poniekąd o Delta Force) świetnie trzyma w napięciu, mimo to wolę raczej seriale komediowe.
Także Ghost in the Shell - SAC jako anime pozostaje poza kwalifikacją ( choć napewno dla cyberpunka jest kanoniczne).
O innych serialach komediowych (Simpsonowie,My name is Earl, Bit of Fry & Laurie, Black Adder itp) pisałem już w innym poście.

Obecnie nie zabiorę się za porównanie Rzymu z Tudorami (z racji tego że Tudorów jeszcze nie oglądąłem).

Klasyką seriali komediowych są "Friends" (z czasem przestali być śmieszni), ciekawostką "Dharma i Greg" .

wtorek, 10 lutego 2009

Z "Śnił mi się krzyk"

Zapisałem posta jako wersję roboczą i piszę nowego ...
Sięgnęłem ręką po tomik poezji, Aleksander Janta "Śnił mi się krzyk" chyba nigdy go nie czytałem. Poezję czytam bardzo rzadko. Kilkanaście tomików zalegających na półce i w szafkach zostawił mi ojciec (poeta), przed wyprowadzką z Krakowa.

Niezłym zbiegiem okoliczności (daję słowo przypadek) jest to, że tomik otworzył się na poniższym wierszu (o Czuang Tsy).

"
Chińczykowi
poecie minionych lat
śni się że jest motylem

porusza witrażami skrzydeł
nad stu kwiatami przelata
na jednym siada
ale zbudził się kto wie czemu

nie mógł się odtąd pozbyć wątpliwości
narastającej z wiekiem
i gnębiącej go po kres żywota

czy istnieje jako ludzka istota
której śni się bycie motylem
czy jako motyl co śni
że jest człowiekiem
"

niedziela, 8 lutego 2009

RPG

Wiele lat temu byłą modna gra planszowa "Magia i miecz" (obecnie wznowiona jako talizman). Zagrywałem się w nią mniej więcej od 2 klasy podstawówki. W 1993 zaczęło wychodzić czasopismo o grach fabularnych Magia i Miecz ( tzw. MiM). W czwartym numerze były dołączone w formie kolorowej wkładki 2 postacie do planszówki (podróżnik astralny i jakaś druga). Poza tym pismo i gra planszowa nie miały ze sobą wiele wspólnego. Mimo to dostałem parę pierwszych numerów (nr 3 - 12 mniej więcej ). Jako dzieciak próbowałem z lektury zrozumieć ideę rpg. W szóstej klasie zaczęłem grać. GGGF Galicyjska Gildia Gier Fabularnych mieściłą się wtedy w MDK na 29 Listopada, trochę ponad kwadrans spacerem od mojego domu.

Pierwszą sesją było "Zew Cthulu" czy też " zlew Kthulu " (w pomieszczeniu faktycznie był zlew) Jak to okreslił któryś z uczesników. Gdy w końcu oderwali się od Doomtroopera (karcianki kolekcjonerskiej).
My z trumniarzem tworzyliśmy postaci. Bodajrze grałem sportowcem - (bokserem ?).
Mistrz Gry (czy jak się go w Cthulhu nazywa Strażnik Tajemnic ) był kiepsko przygotowany do prowadzenia. Na bierząco doczytywałprzygodę z Mima. W końcu moja gra skończyła się gdy wdałem się w bójkę z innymi graczemi (w grze) po nieudanej próbie oszukiwania w pokera i rany wyłączyły mnie z akcji na dłuższy czas.

Potem zaczęła się epoka Warhammera. Gry z kumplami z prądnika, poznanymi w MDKu , Hainrihem. , Mortisem (jesio nie miał tej ksywy, był znany zdajsie jako Kastor), P.W. , J.W. i kim tam jeszcze.

Na początku najwięcej prowadziłem.: "Oko Yrrhadesa" na zielonej szkole - świetna przygoda i świetny system autorstwa Andrzeja Sapkowskiego (7 nr Mima ?).

Improwizowane przygody z jedynym graczem jakiego udało mi się znaleźć, starym kumplem - A. / "Cieniem" (on wtedy też jeszcze nie miał ksywy).

W grze RPG wcielasz się w heroiczne alter ego, w postać. (ewentualnie prowadzisz rozgrywkę jako tzw. MG mistrz gry, opisujesz świat, całą interakcję z tymże)
W zależności od konwencji systemu może to być potężny heros lub zwykły człowiek (Zew Cthulhu, Dzikie pola), czasem wampir/wilkołak/mag lub inny pokemon (Świat Mroku). Można grać animkiem z kreskówki (jeżeli ktokolwiek jeszcze grywa w Toona).
Bardzo popolarne są systemy i światy fantasy ( (A)D&D pierwsza poważna gra rpg, świat Śródziemia Tolkiena, Świat Dysku - G.U.R.P.S. , i jako pomysł w "Portalu").

Legenda 5 Kręgów mix fantasy z quasijapońskim orientem, polski system "Ścieżka -Droga ku chwale",gdzie gra się chińskimi adeptami sztuk walki, nie stał się nigdy popularny (nigdy w niego nie graliśmy choć Fox kiedyś zamierzał go prowadzić).



cdn.

"Kto potrzebuje mistrza zen?"

Pewnego czwartkowego wieczoru, po mowie Dharmy w Ośrodku zen w Cambridge, pewien uczeń zapytał Soen Sa Nima* :
- Czy koniecznie trzeba mieć mistrza zen, a jeśli tak, to dlaczego?
Soen Sa rzekł: - Dlaczego tutaj przyszedłeś ?
Uczeń milczał.
Soen Sa powiedział - Jeżeli myślisz, jest to konieczne. Jeśli odciąłeś całe myślenie, nie jest to konieczne. Jeżeli twój umysł jest czysty, mistrz zen nie jest konieczny, Budda nie jest konieczny, wszystkie rzeczy nie są konieczne.



"Strzepując popiół na Buddę"





* Mistrza Seung Sahna

piątek, 6 lutego 2009

Bajka o kulkach obejrzana .

Obejrzałem dzisiaj "Dzień w którym zatrzymała się ziemia"
Ogólnie film mi się podobał (na pewno lepszy niż podobny Independance Day ale o to łatwo). Keanu R. faktycznie idealnie pasuje do roli ufoka, ale przebija go stary Chińczyk. Gościnnie postarzały John Kleese z Monty Pythona, w roli całkiem serio.
W "Niezwyciężonym" Lema był pewien podobny motyw z latającą metalową szarańczą (choć to moja czysta nadinterpretacja).
Filmweb ocenił "bajkę" na 5,5 (pewnie przez głosowanie)
Ja dałbym 6,5
Podobało mi się połączenie SF z katastrofizmem. W szczególności to że ufoki działają w etycznie dobrych intencjach (nawet jeśli ludzie proszą sie o zagładę).

zaliczyłbym do kategorii można obejrzeć

czwartek, 5 lutego 2009

Day the earth stood still - bajka o kulkach ?

Smieszna recenzja z filmwebu

Bajka o kulkach (kino)

Na początku były kulki. Akcja "Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia" zaczyna się od lądowania jednej z nich na Manhattanie, czyli ulubionym miejscu kosmicznych inwazji. Ludzkość, reprezentowana przez Amerykanów, wysyła oczywiście na spotkanie z tą nieznaną cywilizacją wojsko. Na szczęście wśród nieprzyjaznych kosmicznej substancji żołnierzy znajduje się jedna sprawiedliwa, bakteriolog Helen Benson (Jennifer Connelly). Tymczasem z kulki wyodrębnia się przedstawiciel pozaziemskich cywilizacji: Klaatu, przybierając ziemską powłokę Keanu Reevesa.

Cała dalsza historia to zmagania o losy naszej planety, zagrożonej bezmyślną eksploatacją środowiska naturalnego. Bohaterskie potyczki pani doktor ogląda się oczywiście z sympatią, bo Connelly jest ładna i... jest ładna. Gdy reżyser zaczyna z kolei sugerować możliwość romansu między Helen a Klaatu, widz z niecierpliwością czeka, aż ciężar ratowania Ziemi zostanie przeniesiony z barków na lędźwie. Nic dziwnego - skoro widzi się przed kamerą dwójkę seksownych wykonawców, spaczony umysł zaczyna produkować międzygalaktyczne wizje erotyczne. Ostatnie zdanie o aktorstwie w filmie: Keanu Reeves nareszcie dostał rolę, w której mógł się spełnić. Zagrał milczącego kosmitę. Obsadowy strzał w dziesiątkę!



Obok standardowych rozrywek, jakie oferuje kino katastroficzne, "Dzień..." stara się też przekazać parę mądrych prawd. Nawiązania biblijne (kule jako Arka Noego, Sodoma i Gomora w obliczu katastrofy) mieszają się z filozofią zen (reinkarnacja), by na koniec zagęścić się za pomocą New Age'owych motywów. Te "refleksje" stoją na jeszcze niższym poziomie niż anarchistyczne gadki Jokera w "Mrocznym rycerzu", ale nie spodziewaliście się chyba filozofii Nietzschego? Wiemy jednak, że jak ufole zrobią inwazję, to na pewno nie będzie już niczego.

Oglądając katastroficzne filmy, zawsze zastanawiam się, skąd w amerykańskim kinie tak silna potrzeba wizualizacji unicestwienia i "martyrologii" własnego narodu? Być może bierze się ona z braku w historii tej nacji rzeczywistego cierpienia, które mogłoby usprawiedliwiać panoszenie się poza granicami własnego państwa? Porzućmy jednak mętne rozważania polityczne i rzućmy okiem na walory dzieła. Najlepiej wypada więc możliwość spojrzenia na ludzkość oczami cywilizacji pozaziemskiej. Sceny zagłady też wypadają nie najgorzej, choć nie należy spodziewać się rewolucyjnych efektów specjalnych. Ot, sprawna rzemieślnicza robota z Fabryki Snów.

Jeśli jednak tak bardzo zależy Wam na "głębszym" podejściu do tematu, obejrzyjcie sobie oryginał z lat 50., który dziś uznawany jest za klasykę gatunku. Film ten ma jednak pewną niezaprzeczalną wadę - w jego obsadzie nie figuruje słodziutka Connelly.

wtorek, 3 lutego 2009

Prawdziwy człowiek Czuang Tsy

Prawdziwy człowiek mieszka w domu i nie ćwiczy umysłu, pracuje i nie ma zmartwień.
Nie zajmuje się pojęciem dobra i zła, błogosławieństwem ani potepieniem innych. Jeżeli wszyscy ludzie potrafią się rozkoszować czterema porami roku, jest szczęśliwy.

niedziela, 1 lutego 2009

Czuang-Tsy, Bażant

"Bażant błotny musi zrobić dziesięć kroków dla jednego kęsa, a sto kroków, żeby się napić, a jednak nie pragnie znaleźć sobie mieszkania w klatce i być w niej żywiony i pojony, bo choćby miał tu wszystkiego w bród, nie cieszy go to wcale."


Czang-Kaj-Szek, Roosvelt, Churchill. Konf. w Kairze