Gvydion

Gvydion
main char /Gvydion/ Warband crpg mod 34 l

piątek, 30 grudnia 2011

piątek świątek

wariacki dzień

w czwartek zasypiam nad ranem (k 6 tej) dziś budzi mnie telefon w sprawie mieszkania wyn.

potem w sprawie badań nad szczepieniem

i w trakcie rozmowy (16 min góra) przychodzi listonosz z Listem Adwokackim
tak więc chaos i zamęt raz jeszcze , ale ...

tak tak trzeba odkręcić sprawy wynajmu pax

potem mostowa , w Drodze na praktykę spotykam znajomego (F.O.X.) , długa praktyka i spokój na tyle na ile w tym co jest obecnie

no i akademikowe party herbaty czekolady i kawy pitej nocą , dobrze tak , oddech powraca , nawet gdy chce się spać nie chce
i biegnę kawałek trasy na nocny przystanek
dobrze jest przez to , powrót nocnym - spotykam znajomego ( Jeż )

czwartek, 29 grudnia 2011

Legenda Szalonego Konia

Lyrics:
The Legend of Crazy Horse
by J.D. Blackfoot


You took his land and you ate his corn, and on his grave your land was born.
You took his pride and you fed him dirt, you wished him winter without a shirt
and you called this red man SAVAGE!

And after you crushed him you helped him up, to let him drink from an empty cup.
You gave him that Navy without the fleet, and made him lick your hands and kiss your feet, and you named this mad dog SAVAGE!

Well I found a book the other day, so I looked up red and white to see what'd say.
One was a savage, the other unlearned, like a look in the mirror the tables were turned....for history has named you--SAVAGE!

In the year of 65 when I was very young, we watched the dust clouds to the south and we knew that you had come.
We saw you build your chain of forts along the Bozeman road
But Red-Cloud had his allies a-counted long before it snowed.
And someday Great White Father you will know my name!

In the year of 66 you met me face to face. I decoyed your Captain Fetterman and we never left a trace.
Into our sacred homelands your Blue Coat Soldiers came,
But we just taught you a heap-big lesson in the battle of a hundred slain.
And someday Great White Father you will know my name!

In the June of 76 our Nation joined its hands. We made our camp at the Little Bighorn not knowing of your plans.
You sent your long-haired Custer of the Seventh Cavalry, to hunt and kill my children for wanting to be free.
And I think it's time Great White Father that you knew my name!!!

It's Crazy Horse! It's Crazy Horse!
And I wish that you were here to see,
cause I got Yellow Hair cornered at the Bighorn and I'm about to set him free!

Ride to the village to get my Oglala's, the Sans Arc's and the Miniconjou,
Get Sitting Bull with his band of Hunkpapa's the Brule's and the Blackfoot's too!
Riding home from battle came the Cheyenne ponies with white blood drippin' from their feet!
Their riders were a lookin' and a shoutin' up to heaven, here's to Chivington at Sand Creek!

Hey there mister wagon master what do ya' have inside, hidden underneath that buffalo hide?
Could it be ya brought to me some food from the man back east, so my starvin' children could have a feast?
Hey mother come look and see what the bastard done brought to me---alcohol, tobacco and guns....alcohol tobacco and guns.

Now I have seen the Eagle soaring beautiful and free, I don't want no man to make less of me.
Do you take me for a fool or as a little child? And do you really wonder what's made me wild?
Hey paleface ya better run...because my men are having lots of fun with alcohol, tobacco and guns-yeah!

Now I have waited patiently for you to pay your rent, but as of yet I haven't seen that first red cent.
I don't think that there's much chance of me evicting you, but watch out for that day that you get Sioux'd.
A hundred years have seen the setting sun, but his sad country still is run on alcohol-tobacco- and guns.
A hundred years have seen the setting sun, but his sad country still is run on alcohol-tobacco-and guns.

Now you try to trick me and lock me up in jail,
but where would a stupid savage find the bondsman or the bail?
I turn to run for I am scared and want so to be free, I feel the ice-cold bayonet as it sinks deep inside of me.
But some day Great White Father you'll remember me!

Sioux warriors teach your children the white man's evil tongue.
Make them know the name of Crazy Horse and the battles he has won.
So they will know the truth when its knowledge that they crave.
Let them sing of the land of the free and the home of the brave.
And of the Great White father that dug my grave.

Brown rivers once were blue, now the fish float upside down.
Ancestral burial grounds that's where you built your towns.
The smokestacks from your factories they pollute my skies.
You slaughtered all my buffalo and you left me here to die.
And all of this you have done in the name of God!

Crazy Horse he was laid to rest on a creek called Wounded Knee.
but there is more buried in his grave than the wisest man could see.

I have dreamed the vision of the horse that dances wild, and I have seen the land of the great beyond.
I am one with this earth as a little child. Let my eternal light shine on.

Ride away and don't recall the things that are best forgotten.
Try to find a way-of picking from the barrel the one that's rotten.
The key to peace is sitting on your shoulders. So knock upon the door and you walk on in.
You're just a child who has but to remember, that in yourself you just found your best friend.

so ride away lord--

It is said that Crazy Horse had the power to dream himself into the real world-
and to leave the illusion behind.......
Kategoria:
Edukacja
Tagi:
Crazy Horse Native American Pride Lakota Red Cloud Sand Creek Little Bighorn Custer Indian Big Horn Oglala sioux
Licencja:
Standardowa licencja YouTube

róż(n)e

http://www.youtube.com/watch?v=3Xh5GUkK0u4

muzyka

też środowy dzień słuchania reggae (Marley)i Gabriela Petea i obserwacji osoby z totalną (chyba nie tylko zimową ) deprechą (co uświadamia mi że mam się całkiem nieźle)

m l p

tak więc , drobne rewolucje , lecz nie ewolucje , dokonuje się zmiana i nie zmienia się ( ? prawie ) nic ...

czyżby jednak było trochę łatwiej (?!)

przeglądam posty na Fb x dni tygodni-wstecz

http://www.youtube.com/watch?v=0dVtr03OvHE
otóż np :

bronies (m) zaczyna mnie bawić , jakieś wariactwo :D

poniedziałek, 26 grudnia 2011

:)

:)

sobota, 24 grudnia 2011

wigilia

póki sklepy otawrate zuzywam 2gi bon Sodexo (2 x 20 za badania rynku nt Pepsi mistrzostw )

też ogarniam kolejną nader ważką sprawkę (nie podam detali )

święta (wigilia) z babcią i mamą (na Olszy II ) , ok. 16-19 tradycyjnie świąteczne obżarstwo (zaskoczeniem herbata z % )odprowadzam babcię i wracam 4 do huty ...

w autobusie ktoś się głośno nader wkurza i przeklina , ale kawałek dalej więc nie wiem o co dokładnie chodzi , powrót tramwajem jest spokojny ...

niosę kalendarz wydobyty z Bj , na nowy 2012 rok (maryjny Góra św Anny , poza dewocyjnego repertuaru nie było )

piątek, 23 grudnia 2011

.

.

"Witness the beauty in the tragedy "

4 kubki napojów , w każdym coś innego ,
(do takiego zestawu przydałoby się 8 rąk , jak jakiś mitologiczny dziwoląg...)

dalej odkrywam muzykę z lat 70 tych
(i nawiązującą współcześniejszą DOOM Metal rocks ) )

na dziś Black Spirit - Crazy Times
http://www.youtube.com/watch?v=2-VmStqIS4o&feature=g-vrec&context=G23a1af2RVAAAAAAAAAA

popołudniem przejażdżka na Starowiślną i w okolice

jakkolwiek plany co rusz ulegają drobnym zmianą (to nie jest to nic całkiem istotnego )

święta święta święta

czwartek, 22 grudnia 2011

przes

zimą na forcie nie jest takoż kameralnie (jak głosiła kiedyś reklama słyszana ) za to jak zawsze wesoło , ciekawie muzycznie , pomijając tradycyjne gitary , bębny, akordeon a nawet dwa - skrzypki i kobza (dudy?) rządzą

resztka spirytusu wyparowywuje wreszcie (z niewielką pomocą okoliczną )

lepię bałwana - miniaturkę na dachu ( bez marchewki ) śnieg trochę zbyt mało się klei i nie ma go na tyle na górze by skonstruować duże arcydzieło

6 - 41 dopić kakao - spać

Jzesusrockh

Tak więc znów ta melina , ta spelunka , ta nora ,głośna dyskotekowa reggeowa rockowa metalowa i popowa muzyka, piekielny opar tytoniowego dymu , degeneraci i dekadenci , drinki i piwo gęsto stoją w okół, szybko leję się w gardła, stare twarze , wszystkie twarze jakże stare , radość jest tu pozorem , istnieje prostota żądz , oraz łatwość ich realizacji lub jej brak
pijacy w tańcu, tancerze w tańcu, panie tańczą z paniami , parkiet bywa pełen
nad wszystkim czuwa czujne oko lub też dwa pana DJa , kark-ochroniarz siedzi w szatni
czasem coś się wydarzy , ktoś rozbija kufle wychodząc przy zamknięciu lokalu , ale tak naprawdę nie dzieje się ty nic (ciekawego) , dzieje się życie

pogadanki na progu i harce na barce , co druga twarz znana do bólu i do znudzenia

środa, 21 grudnia 2011

Korgoth, Screw On Head, Aeon Flux (meh)

animacje (Mtv hardcore / retro ? ) na szewskiej w kanjpie - k Kulturalny / Szewska 25
trudności techniczne są niczym przy świetnie dobranych filmikach


jazz rock po raz kolejny
tym razem jakoś dużo lepiej się bawię niż w niedzielę (pojawiają się znajome twarzyczki AZ , Rom. ... ) oraz nowe znajomości (?!?!?!)

takoż dekafe do 5 tej prawie

ut

spadł śnieg

dziś idę popołudniu na badania rynkowe dotyczące picia Coli , pepsi ... (z tego bony Sodexo )

wczoraj czytałem (pob.) czym jest był - utylitaryzm

wtorek, 20 grudnia 2011

noc

znów
śniło mi
się że przyszłaś do mnie
rozczarowaniem było przebudzenie
tak stoję z głupią miną na progu
i upewniam się że sen był tylko snem

poniedziałek, 19 grudnia 2011

esrecx

odpoczywam , dzień po imprezie , wychodzę po zakup (15 minut może ) po południu , kończę oglądać odcinek house (sezon 2 ) Dylemat etyczny pary dziewczyn, ofiarowanie partnerce wątroby (przeszczep) jako sposób na uratowanie relacji przed zerwaniem

testuję przepis na kawę z cytryną (i kakaem) oraz koncepcje picia kawy )popołudniem( poimprezowo

wnioski z wczoraj - jazz rock zmienia się w lokal g

niedziela, 18 grudnia 2011

przez mgłę Mrożną

Mrożek "Przez mgłę "na motywach Strip Tease - fajna krótka drama 2 aktorów + wizualizacja dłoni (rączka ) początek ostro paranoiczny i totalna groteska Mrożkowa całkiem , także ciekawie siedzieć w przestrzeni Artefaktu - dla odmiany nie w ramach koncertu, planszówek , popijawy okołokonwentowej lecz czegoś tak wyjątkowego jak spektakl (nawet 45 ')


prawie jak "old man " x2
w miłym towarzystwie

http://reemedium.wrzuta.pl/audio/3uq3DjnvHBp/hey_-_saskia_s_life

Saskia (żona / modelka Rembrandta)


dalej Jazz Rock 22 - 3
(601 o trzeciej wiezie mnie szybkim kursem do Huty )

czwartek, 15 grudnia 2011

Peter Murphy - Marlene Dietrich's Favourite Poem

http://www.youtube.com/watch?v=L6NzrwXRTzc&feature=related

[]

nakręciłem dziś i założyłem na lewy nadgarstek zegarek z Mołdawii (dostałem kiedyś taki) , i tyle

środa, 14 grudnia 2011

pomor

jakiś pomór padł na me urządzenia muzyczno nagłaśniające , głośniczki przestały działać, słuchawki ostatecznie grają na 1 ucho, a słuchawki do komórki gubią cały czas gumowe osłonki tak że stają się arcyniewygodne w użyciu (tzn 1 osłonka jeszcze egzystuje , ew. 2 improwizowana ) zostało mi chyba radia i kaset słuchać xD

wtorek, 13 grudnia 2011

tytul

1 000 000 000 / 10 h

poza tym
trzeba płacić rachunki

poza tym coś jak początki choroby / przeziębienia ( trudne do wyłapania rozeznania w całym pakiecie )

chwila odpoczynku nie mierzy się w minutach , godzinach ani dniach

wiem tyle że lubię pić kawę , czasem może nawet aż za bardzo

słucham DiFranco (większość innej muzyki na dysku wydaje mi się znana już aż nazbyt osłuchana)

piszę tu co jakiś czas posty, potem je czytam i widzę że mi nie odpowiadają , przesyłam do szkiców wtedy i wersji roboczych , aby nie straszyły swą kulawością
(nie ma takiego słowa jak kulawość wiem )

więc znów mam czas, i brak zasadnieczej koncepcji jak go spożytkować z sensem

* można medytować, robić pokłony, śpiewać (w teorii można , w praktyce strasznie trudno mi zazwyczaj wkładać w to większy wysiłek )
* można odpoczywać (kilka dni , byle nie tygodni )
* można załatwic parę zaległych sprawek
* doczytać książki
* wyzdrowieć trochę , czy też zobaczyć raczej czy będzie się chorym
* sprzątać i ogarniać (bez możliwego ideału remontu)

zimą nie chce się wychodzić tak często z domu , ale trudno darmo , nie można się zagrzebywać w gawrze ...

myję więc okna , wychodzę kupić co nieco na kanapki , nie dotrę dziś jednak raczej do artefaktu na planszówki

sobota, 10 grudnia 2011

10 XII klub "Jędruś"

sobotab 10 XI

Jędruś 13 30 - 22 około

głośno, dużo karcianek , M t G , Veto

odpuszczamy se jednak grę o niemieckiej kolei

Munchin xD jak zwykle daje rady

Focus (gra świata młodych 1987 , z piwnicznych zapasów )

Dominion (3m z 3 )

Battllestar (bez dodatków) Cyloni dla odmiany wygrywają , czyli my przegrywamy
5 os , gramy w salce komputerowej bo spotkanie KSFu się zaczyna

wieczorna wyżerka popcornem i zabawa (ze) szczeniakiem
gramy w kuchni w Banga , kiedy trwa 2 ga połowa spotkania na sali ale nie kończymy bo nadchodzi 22 i cześć graczy rezygnuje (szkoda bo nawet się wciągam)

wyjątkwoo dużo osób , nie idę jednak na spektakl Wariata i zakonnicy (Grupa Trupa / Praska Dębniki)

dużo przekąskowego żarcia (chrupki Flips, paluszki , popcorn , czuję po powrocie do domu że żarcie mocno posolonego i nie zawsze niespalonego popcornu to średnia strawa )


niezła zabawa

sb

połowicznie zablokowane okno (górna zasuwka nie ) i przede wszystkim gołębie lądujące na balkonie (deszcz) nie dają mi się całkiem wyspać , wstaję koło 10 tej , robię kawę chwilę siedzę zen , jem śniadanie (nutella chleb kawa) kąpiel

ładna pogoda jak na XII słońce

piątek, 9 grudnia 2011

Nothom Amelie

" Rozkosz uderza mu do głowy, przeszywa mózg i przemawia głosem, którego nigdy nie słyszał:
- To ja ! Ja żyję! Ja mówię ! Nie jestem "nim", jestem mną ! Nie powinnaś już mówić o sobie "on" powinnaś mówić "ja" . Jestem twoim najlepszym przyjacielem, daję ci rozkosz.
Wtedy się narodziłam, w wieku dwóch i pół roku, w lutym 1970, w górach Kansai, w wiosce Shukagawa, na oczach mojej babki ze strony ojca, za sprawą białej czekolady."

plastyczność v1

papierowa chusteczka położona na kloszu w kuchni przypomina mi że miałem go przetrzeć , w rezultacie zdejmuję i zamieniam na papierowy japoński (?) lampion z Robana

klajstrowanie ściany szpachlówką ręcznie fajna zabawa (zostało mniej niż pół wiaderka )
potem poprawki

lekka prowizorka , ale co tam , psuć nie ma co

porz

piątek (wolne)

dla odmiany nie muszę wstawać bladym świtem (nie śpię jednak zbyt długo)

od rana stopniowe porządki w rachunkach, papierach, biurku , szafkach (przekopywanie się przez stosy starych gratów, segregowanie , szukanie ) książki i pamiątki (identyfikatory konwentowe , różne drobiazgi , plakaty , zakrętki , śmieci)

chwila siedzenia - niezbyt długa, poduszka, zazen, 2 gi pokój (od podwórka) , gołębie słychać

kubek wody z połówką cytryny
potem kawa i serek wiejski , dojadam resztę z pudełka - ser z przyprawami (sól kminek majeranek) na śniadanie

14
popołudniu trzeba zebrać się na Olszę

szpachluję kawałek ściany w łazience , w sumie chcę poprawić kawałeczek przy umywalce ale siłą rozpędu kleję przestrzeń nad w wanną gdzie miejscami kruszyła się ściana , fajna plastycznie zabawa


dzwonię żeby upewnić się czy mama jest już w mieszkaniu - kłócimy się (o to gdzie jest dokument którego nie mogę od rana znaleźć i czy mówiła mi że go tam (na olszy) zostawiałem ) ale i tak muszę jechać po książkę na jutro (sprzedaż ) ciekawe czy tą uda się łatwiej znaleźć

Maski Nyarlathotepa (kampania do papierowego rpg Zew Cthulhu ) odnajduje się bez problemu , tylko mama nie znalazła jej na półce w miejscu w którym mówiłem, że leży bo myślała, że wygląda inaczej słysząc opis przez telefon

wieczorem później , później jeszcze chwila gry na drumbli (jaw harp) z okazji tego że się odnalazła przy porządkach, tylko jak ją zagryźć by nie brzęczała o zęby ( w sumie mini dzwoneczek to fajny ekstra efekt ale nie jest całkiem miły)

czwartek, 8 grudnia 2011

fafafaf

czwartek
(dzień ostatni biegania z ulotkami na ten tydzień ) i dobrze bo pogoda pod psem pada dość lekko lecz wrednie wieje
wstaję wcześniej, ale wyspany

dojeżdżam 174 (20 ) przystanków za Kurdwanów ul Halszki , rano sprint do autobusu bo ten podjeżdża na przystanek ponad 5 minut za wcześnie
piję kawę z zamykanego kubka (jak ja z nim biegłem :D ) kubek może jest kiepskawy , ale dostałem go w Wągrowcu od faceta obsługującego pole namiotowe (jakaś wadliwa seria wyprodukowana dla centrum bud. ) takoż ma historię

odbieramy dniówki
kupuję chleb (drwala ) i drożdżówkę z serem
w autobusie czytam A. Nothomb ( świetna pisarka )

grzanki z chleba ze starym masłem i serem , pomidorem (przy śniadaniu sobie darowałem niepodgrzewane, tj wolałem podsmażyć )

wieczorem (przed 19) gotuję paczkę kotletów sojowych (tak się sypały) i ziemniaki
wcześnie jtrochęćwieczę hantlem (100 powtórzeń daje w kość )
trochę ogarniam kuchnię i okolice


może nawet uda się uniknąć przeziębienia

wtorek, 6 grudnia 2011

:D

wtorek z planszówkami w artefakcie ( :D )

dojeżdżam 4 ką na 18 ą (czytaj początek)
czytam trochę "metafizykę rur " w tramwajce


chińsko eropejska gra karciana, nazwy nie pomnę (coś trochę jak tysiąc )
świat dysku / Ankh M (jako troll )
Jenga
robale
chyba najepsze grzane piwo w życiu x 1 (imbir cytryna goździki 4 zł :D )
jednym epitetem zajebisty wieczór

wtorek

http://www.youtube.com/watch?v=sZyiS_9Znck&feature=related

Monti Czardasz


6 XII :)

poza tym
rano zrzucam zbudowane prawie gniazdo gołębi z balkonu (z tej strony pierwszy raz ? )
dziwne jak na tą porę roku

bieganie po osiedlu Piastów (widać pola pozamiejskie , dacze , domki , ładny park ,) ale marznę

dojazd i tak mniej niż wczoraj
pogaduchy w pracy takie sobie (lekko irytujące chwilami )

zaczynam pisać nader istotnego maila , doszło do szkicu problem z zakończeniem ...

przedłużam książki w bibliotece (Witkacy dramaty) i metafizyka rur (świetnie się czyta)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

wyrywk iz filmweba tudzież projekcje filmów koła etnologii

Schmid w "Requiem" proponuje zupełnie inną drogę, w miejsce hollywoodzkiej sztampy, przedstawia kameralny film, gdzie rzekome opętanie, jest jedynie maską rzeczywistego dramatu .

Michaela Klinger (rewelacyjna, nagrodzona na festiwalu w Berlinie Sandra Huller) jest wierzącą, pochodzącą z bardzo (wręcz toksycznie) religijnej rodziny, dziewczyną....


http://www.filmweb.pl/reviews/Uwi%C4%99ziona-4419

rrrr

Przeczytałem 1 szy tom Sędiego Di (Van Gulik ) napisany w 1966 częściowo inspirowany klasyczną chińską literaturą , dziwna powieść , mocne rozwiązanie akcji , za dużo zwrotów i bigos w dramatyzmie , oraz piekielnie mroczny , mocny finisz rok 1966 to był dziwny rok ...

(wadą tej książki jest krytycyzm wobec taoizmu i postać głównego antagonisty )

może nawet zainteresuję się chiny - Hongkong produkcją filmową (2010) z postacią Di w tytule

dziś wyjątkowo budzę się przed budzikiem (10 minut + - ) gołębie na balkonie , ogólnie pokój ten od ulicy jest dość głośny .

Dziwna pogoda , bardzo silny wiatr , chwila przejaśnienia popołudniem wczesnym , potem deszcz , jest cieplej , ale wiatr jest mocny ...

odwiedzam babcię (nużące i syte)

oddaje książki do biblioteki na Wieczystej
(Di i nieprzeczytany Akunin "Fantastyka" )

ostatni jak na razie dzień pracy w tym rejonie

piątek, 2 grudnia 2011

duch - koncert itp

Koncert zespołu Duch , tak sobie chce mi się siedzieć w progu , natłok ,cofam się do palarni , ale grają świetnie ...


Ponad 2,5 l wypitego piwa (0,66 + 0.5 w Hucie ) 1 butelka odkupiona od ludka idącego po zakupy , 1 puszka podarowana pod koniec i troszku wina (co jakiś czas użyczam bezinteresownie otwieracz kolejnym osobą ) ,

pod kopułą bardzo ciekwie , niewiedzieć czemu wszyscy prawie biorą mnie tam (na tej dżamprezie) za tubylca :)

wystawa zdjęć takoż ładna ( klasyczna , w swej klasyczności silna) , lecz nie znam się więc się nie wypowiem ;))

tak naprawdę Tuwim Jamm Seesion w środku nocy w wykonaniu kopulaków przebija wszystkie możliwe koncerty , tym bardziej że w mniej tłocznym gronie ...

zbieram się po 3 ciej , przelatuję przez Kaza ale dreptam dalej na przystanek , sporo czekania na autobus

czwartek, 1 grudnia 2011

Civ 5 - RZYM / long live Sid M

Rzym

Cywilizacja
gram od wczoraj , do całej serii i najstarszych części 1 - 3 mam ogromny sentyment , spędziłem pół liceum grając w Civ 2 , lekka ambiwalencja co do V , ogólnie wydaje się świetna , jednak granie an średnim poziomie trudności skutkuje w rozpoczynaniu zabawy co jakiś czas od nowa ( jak na razie grając Rzymem dotarłem gdzieś do roku 1000 -1200 ne , ale wojna z 2 sąsiadami na raz mnie lekko zniechęciła )

miasta - państwa to ciekawy pomysł , nawet jeśli czasem Lhasa sąsiaduje z Warszawą , a obie z naszą stolicą ... xD

ostrzał jednostek lądowych przez morskie i na odwrót wydaje mi się dość karkołomną koncepcją , ale to tylko gra ...

dużo zmian i nowości ale duch gry pozostał ten sam , nowa - stara przygoda , i świetny oddech od czysto zręcznościowej zabawy z crpg mod a

czwartek

2 pobudki
1 w nocy (6 ta )
2 ga później - gołębie na balkonie
wstaję po 8 mej

czekam 15 minut dłużej na początek biegu z ulotkami , ścisłe centrum huty i termos czarnej herbaty , nie taki zły dzień, choć napięcie w pracy dość głupawe (tarcia) , wydaj mi się też, że jest cieplej .

kończymy przed 14 , nawet dodając trochę więcej materiałów niż te z którymi zaczynaliśmy

Civ V zapowiada się bardzo ciekawie , dobra odmiana od crpg mod

muszę jechać na wieczystą odebrać $ za słownie 1 dzień (poniedziałek) cóż przynajmniej odwiedzę babcię ...

mniej czytam ostatnio , siedzę przed kompem i gram lub oglądam Housea w czasie wolnym , środowy wieczór to solidna porcja ćwiczeń (nieźle tak) i kaloryczne obżarstwo ... :D

wyjeżdżam w stronę Wieczystej , 15 30 + - , okazuje się że rower nie całkiem sprawny ( brak powietrza w przednim kole ) zostawiam go jak zawsze z starym zapięciem spiętym kłódeczką do szprych , po czym wracając muszę zbierać z chodnika ( na oko większych obrażeń nie odniósł , choć jeszcze go przez to nie rozpinam, tylko prowadzę do bloku ) .

czekamy chwilę na wypłatę (za 1 dzień dla mnie ) odwiedzam babcię (nie ma zbyt wiele energii delikatnie mówiąc popołudniami , po wyjściu żałuję że nie zajrzałem do niej przed 16 , przed pójściem do pizzerni , ale cóż )

powrotny tramwaj zatłoczony (szczególnie ostatnie przystanki ) ...

w sumie też wreszcie udaje mi się wykrzesać parę minut siedzenia przed wyjściem i ok 20 wieczorem . najwyższy czas


Czang-Kaj-Szek, Roosvelt, Churchill. Konf. w Kairze