Call of Duty IV.
Wierna komputerowa symulacja współczesnego pola walki.
Pierwszy raz przez kwadrans grałem weń rok temu (na wigilii u kuzynów).
Teraz bawię się na podwyższonym poziomie trudności. Bardzo miodne. Drużyna używa rzeczywistych gestów manualnych (sygnalizujących konieczne działania oddziału).
Właściwie jest to dekoracja. Mimo to miło zobaczyć element z treningów ASG w grze.
Nie ocenie całości jako takiej, jeszcze nie ukończyłem, multiplayer też zapowiada się ciekawie.
Gra się na zmianę, to Mc Tavishem żołnierzem SASu (o uroczej ksywce "Soap") głównie w Rosji jak na razie, to jakimś amerykańcem w misje na bliskim wschodzie .
Żeby przejść pojedyńczy fragment etapu na tym poziomie trudności trzeba czasem ładnych kilku podejść (szczególnie stacja TV była dla mnie mordercza).
Granaty lecą z nieba gęsto, jak deszcz.
Keltus Darkleaf
5 godzin temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz