Poza tym łapią mnie jakieś tybetańskie ciągoty ...
napożyczałem książek (Opowieść o Tybecie, Joga snu, Żywot Milarepy, Buddyjskie szlaki)
to chyba poniekąd dlatego że w bibliotekach jednak łatwiej trafić na literaturę tybetańską niż zen (literatura zen, to sformułowanie to prawie oksymoron).
Właściwie tylko jedna koreanistka Halina Ogarek-Czoj cokolwiek publikowała o dziejach Korei, choć raczej o Tonghaku, szamanizmie i taoizmie niż o czan.
Keltus Darkleaf
5 godzin temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz