Nie jestem wielkim fanem przygodówek. Grasz, grasz i w pewnym momencie nie możesz ruszyć fabuły bez solucji, bo czegoś tam nie widzisz . Rozumiesz rozwiązanie, ale z przyczyn buraczanej obsługi interfejsu nie możesz czegoś (nawet logicznego) wykonać w najprostszy sposób bo autor przekombinował.
Monkey Island przyznam się nie skończyłem
Simona Sorcerera przerabiałem z solucją
W liceum przerabiałem Indiana J. (Atlantis bodajże)
Fahrenheit polecam .
Obecnie zaś bawię się kontynuacją The Longest Journey (Dreamfall)
to chyba jedna z najlepszych rzeczy w tym gatunku (jak przyznałem nie jestem wielkim znawcą) .
Pierwsza część nie urzekła mnie zbytnio ale kontynuacja jest wciągająca (może troche prostsza).
Keltus Darkleaf
6 godzin temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz